Jeszcze niedawno mowa była o tym, że będzie Pan startował do Senatu. Nastąpiła jednak nieoczekiwana zmiana i jest Pan na 1. miejscu listy Koalicji Obywatelskiej do Sejmu. To niespodzianka dla wyborców, ale chyba również w pewnym sensie dla Pana?
Nigdy nie kryłem swoich preferencji, że bardzo dobrze czuję się w Senacie. Funkcję swoją sprawowałem - wydaje mi się - właściwie, co było też wysoko ocenione przez marszałka Senatu.
Jest Pan nawet zaliczany do grona najbardziej aktywnych senatorów...
I to przynosi mi ogromną satysfakcję. Jestem skuteczny pod względem prawnym i poprawiania prawa. Był nawet taki artykuł w Gazecie Prawnej. Wykonywałem także orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego jako szef Komisji Ustawodawczej, ponad 120 inicjatyw przeprowadziłem w poprzednich dwóch kadencjach. Byłem również z ramienia Senatu aktywnym członkiem Krajowej Rady Sądownictwa. I nie jest to dla mnie zaskoczeniem (1. miejsce na liście do Sejmu - dop. red.), ponieważ dwa miesiące temu prezydium regionu zgłosiło mnie do zarządu krajowego na lidera listy, na „jedynkę” do Sejmu, ale zarząd krajowy tej decyzji nie przyjął.
- I Pana miejsce zajął Sławomir Nitras.
- Tak i skierowano do Koszalina Sławomira Nitrasa na miejsce lidera. I to się zmieniło. Nastąpił powrót do pierwotnej koncepcji. Rozmowy trwały. Uznawano, że jestem bardzo dobrym kandydatem i do Sejmu, i do Senatu. To mi nie ubliża, wręcz przeciwnie. I ostatecznie uznano, że najlepiej będzie, gdy Sławomir Nitras będzie liderem listy szczecińskiej, a ja - listy koszalińskiej. Przekonywano mnie, że prawnika z takim doświadczeniem potrzeba na pierwszy front. I zgodziłem się, i taką rolę przyjąłem.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?