Dyrektor spółki wodociągowej i burmistrz Sianowa Maciej Berlicki twierdzą, że zrobili wszystko, aby uniknąć takiego działania. Liczyli, że się dogadają i sprawę załatwią po dobroci. Zaprosili
wszystkich dłużników na spotkanie, żeby ustalić sposób działania odpowiadający obu stronom. - Spośród dwustu dłużników, zjawiło się około trzydziestu - tłumaczy burmistrz Sianowa. Zaproponowali im rozłożenie długu na raty. Skorzystało z tej propozycji zaledwie kilka osób. Zadłużenie mieszkańców wobec wodociągów waha się od kilkuset do prawie 3 tys. złotych. Biorąc pod uwagę, że czteroosobowa rodzina płaci średnio za wodę i ścieki miesięcznie około 80 zł, są to długi narosłe przez lata.
- Większość z nich po prostu płaci nieregularnie. Są jednak i tacy, którzy od dawna nie wpłacili nam ani złotówki - irytuje się dyrektor Gałązka. Spółka podpisywała z dłużnikami porozumienia, ale nie były one realizowane.
Nie odniosło to skutku - podsumowuje wysiłki.
Maciej Berlicki zwraca uwagę, że wzrastające koszty utrzymania spółki wynikają m.in. właśnie z konieczności pokrywania długu. Deficyt trzeba pokrywać wzrostem opłat za wodę i ścieki. - Ludzie mnie pytają: dlaczego mają płacić za cwanych sąsiadów? A często ci ludzie nie są wcale tak biedni - zapewnia. Ci, którzy nie mają rzeczywiście pieniędzy, mogą korzystać z dodatków mieszkaniowych i innej pomocy społecznej.
- Radni podjęli ostatnio uchwałę dotycząca stosowania ulg. Warunek jest jeden: trzeba udokumentować trudną sytuację materialną - wyjaśnia burmistrz.
Pracownicy spółki kilka dni temu po raz pierwszy pojawili się przed drzwiami dłużników. Rozpoczęli od posesji przy ul. Bukowej, Dworcowej, Dębowej, Kwiatowej i Rzemieślniczej. - Dwadzieścia dni przed odłączeniem powiadomiliśmy dłużników. Nie było odzewu - podsumowuje dyrektor wodociągów. Co ciekawe, dwaj dłużnicy odcięci od wody natychmiast wyrównali dług. - Teraz tylko pełna spłata długu z należnymi odsetkami będzie stanowić podstawę do zawarcia umowy i wznowienia dostawy wody lub odstąpienia od odcięcia - ostrzega Jerzy Gałązka i zapowiada dalsze akcje odłączania wody dłużnikom.
W innych miastach
5 procent spośród ponad 11 tysięcy klientów koszalińskich wodociągów ma zaległości. Średnio w miesiącu waha się to od 200 do 700 tys. złotych. Firma ma ponad 40 mln zł obrotu rocznego. Czesław Pokora, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych, podkreśla, że w ubiegłym roku nie odłączono nikomu wody.
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Szczecinek obsługuje cały powiat. Przy rocznych obrotach rzędu ponad 20 mln zł, zaległości
sięgające ponad pół roku wynoszą 50 - 70 tys. złotych. - To nie jest dużo - mówi Andrzej Wdowiak, prezes wodociągów.
- Mamy sprawny dział windykacji, najpierw wzywamy do zapłaty, a gdy to nie skutkuje, kierujemy sprawę do sądu. Staramy się reagować szybko, aby klient nie popadł w pułapkę zadłużenia. Rozkładamy należności na raty, pod warunkiem, że płacone są rachunki bieżące. Ze szczególnie opornych dług ściąga firma windykacyjna i dopiero w ostateczności odcinamy wodę. Procedurę taką stosujemy wobec wszystkich dłużników, bez względu na skalę zadłużenia.
(ces, r)
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?