Single track to atrakcja dla rowerzystów lubiących jazdę w nieco trudniejszym terenie. Wymaga ona dobrego sprzętu, nieco większych umiejętności, w zamian oferuje niezapomniane wrażenia i emocje. Najczęściej tego rodzaju trasy powstają w górzystym terenie na południu kraju, ale trzy lata temu - w ramach Koszalińskiego Budżetu Obywatelskiego - taka trasa powstała na terenie koszalińskiej Góry Chełmskiej (wykonawcą została firma PIB MAGRO - Andrzej i Maciej Grochowina Koszalin, której oferta, 762 tys. zł i 48 miesięcy gwarancji, została ostatecznie zaakceptowana).
Niestety, dość szybko – o czym wielokrotnie pisaliśmy – stan techniczny trasy się pogorszył. Nawierzchnia została rozjeżdżona, w wielu miejscach muldy i bandy straciły swój pierwotny kształt. Trasę odwiedzili też wandale niszcząc kierunkowe oznaczenia.
Główny wykonawca w ramach gwarancji miał naprawiać wady, które wynikać miały z błędów powstałych w czasie budowy trasy. Miasto akt wandalizmu zgłosiło na policję i na bieżąco poprawiało oznaczenie.
Tymczasem naprawy gwarancyjne – zdaniem użytkowników – niewiele jednak dały i stan trasy ciągle pozostawiał wiele do życzenia. Na forach internetowych miłośnicy górskiej jazdy nie zostawiali na władzach miasta i wykonawcy suchej nitki. Ratusz obarczali winą za zły wybór w trakcie przetargu (firma MAGRO nie miała doświadczenia w tego rodzaju inwestycjach, za to zrezygnowano z firmy z południa Polski, która takie doświadczenie miała). Wykonawcę krytykowali za brak wiedzy w jaki sposób dobra trasa single track powinna zostać zbudowana.
W lipcu miasto zdecydowało, że cała trasa zostanie gruntownie wyremontowana. Trasa miała zostać oczyszczona, uporządkowana, muldy i bandy naprawione, a powierzchnia trasy dogęszczona tam, gdzie było to konieczne. Prace trwały do 9 sierpnia. Licznych użytkowników trasy najpierw zdziwiło to, że remont nie ruszył w ramach gwarancji. Miasto firmie MAGRO zapłaciło za niego kolejne 118 tysięcy złotych. Potem rozczarował ich finalny efekt kilkutygodniowych prac.
- „Trasa jest dalej fatalna i niebezpieczna. Grząski teren, zakręty dalej źle wyprofilowane. I jeszcze te trzy kamienie wkopane na zakończenie jednego z odcinków. Trasa bardzo daleka od perfekcji” – pisze jeden internauta.
Wtórują mu inni: „To nie jest trasa nawet zbliżona do profesjonalnego singla, to jakaś spartolona od początku popierdółka z luźno narzuconym żwirem”, „W tamtym roku sobie odpuściłem ze względu na stan singla, a dzisiaj chciałem sprawdzić jak wygląda po remoncie. No i jak to już jest po remoncie to ja dziękuję”. I jeszcze jedna opinia: „Miasto wydało dodatkowe pieniądze na remont, a efekt jest taki jakby remontu nie było. Wygląda, że odbiór robót był wykonany zza biurka. Wykonawca sobie leci w kulki i owija sobie urzędników wokół palca.”
Głos w tej sprawie zabrał też Jacek Gaługaz, znany w Koszalinie miłośnik dwóch kółek i jeden ze współautorów pomysłu, aby single track został sfinansowany w ramach Koszalińskiego Budżetu Obywatelskiego.
- Sytuacja jest kuriozalna. W przetargu wygrała firma lokalna bez doświadczenia w tego rodzaju inwestycjach, bo dawała 4-letnią gwarancję. Mijają 3 lata, trasa od samego początku ulega szybkiej degradacji, bo żwir nie trzyma się kupy tam gdzie powinien. Wykonawca miga się od napraw. Co robi ratusz? Dorzuca 120 tys. zł dla wykonawcy. Wykonawca dorzuca trochę żwiru, uklepuje go. Przejechało 50-ciu rowerzystów i znowu żwir się kupy nie trzyma. Jak się kupuje telewizor z przedłużoną gwarancją i ten telewizor się psuje w trakcie gwarancji, to najczęściej dostaje się nowy telewizor, do którego już się nie dopłaca. Tutaj telewizor naprawiono, ale kazano słono dopłacić, pomimo gwarancji. Po dwóch tygodniach telewizor się zepsuł. Tak to wszystko wygląda. Trudno nie czuć jednego wielkiego rozgoryczenia i złości. Mam tylko nadzieję, że w końcu miasto zrobi tak, aby ta piękna trasa była taka, jak być powinna – mówi Jacek Gaługaz.
W kwestii koszalińskiego single tracka zaangażowała się też Dorota Chałat, koszalińska radna miejska. W tej sprawie skierowała już do prezydenta Koszalina kilka zapytań, na odpowiedź na ostatnie z nich jeszcze czeka.
– Ale z tego, co już ustaliłam, wynika, że wykonawca po skończeniu inwestycji zalecił miastu bieżącą konserwację i wszystko wskazuje na to, że najprawdopodobniej niczego takiego nie wykonano. W związku z tym w ostatnim zapytaniu poruszyłam tę kwestię i poprosiłam o szczegółowe informacje. Temat koszalińskiego single tracka to najlepszy przykład, że coś złego dzieje się wokół inwestycji zrealizowanych w ramach Budżetu Obywatelskiego w Koszalinie. Coraz częściej kluczowe jest to, aby taką inwestycję zrealizować i nią się pochwalić, a to, co się z nią później dzieje spada na dalszy plan. A to chyba nie o to w tym wszystkim chodzi. Bo chodzi przecież o to, aby inwestycje powstawały, działały i przez długie lata służyły mieszkańcom. Przecież ten single track powinien być świetną wizytówką miasta, a nie powodem do irytacji i wstydu. Nie mówiąc już o marnotrawieniu publicznych pieniędzy - podkreśla.
Jak przekonuje Robert Grabowski - rzecznik prasowy prezydenta Koszalina - to, że firma PIB MAGRO - Andrzej i Maciej Grochowina Koszalin ostatni remont wykonała nie w ramach gwarancji, ale za 118 tys. zł, wynika z tego, że modernizacja była konieczna z powodu naturalnego użytkowania, a nie z błędów powstałych z winy głównego wykonawcy.
– Poprawki, które trzeba było wykonać w ramach gwarancji zostały wykonane przez firmę MAGRO wcześniej, po tym jak przedstawiciele firmy i Zarządu Dróg i Transportu sprawdzili całą trasę. Ostatnie prace miały inny charakter, wynikające z tego, że single track jest użytkowany przez rowerzystów i ulega zużyciu – podkreśla rzecznik.
Dlaczego więc do ostatniego remontu - który był zrealizowany poza gwarancją - wybrano firmę, która budzi wątpliwości wśród użytkowników single tracka?
– Single track to nie jest zwykła droga i pracę na niej mogą prowadzić tylko firmy posiadające odpowiedni, specjalistyczny certyfikat. Firma MAGRO taki certyfikat posiada, nie było więc żadnych podstaw, aby nie mogła takiego remontu przeprowadzić – wyjaśnia Robert Grabowski.
Ujawnia też, że odbiór trasy po remoncie, który został dokonany przez pracowników ZDiT 9 sierpnia, został określony jako „bezusterkowy”.
- Rozumiem jednak, że użytkownicy trasy mogę mieć inne zdanie, co do jakości remontu. Dlatego będziemy starali się zorganizować otwarte spotkanie pracowników ZDiT z rowerzystami. Najlepiej będzie jak wszystkie wątpliwości zostaną omówione i wyjaśnione w bezpośredniej rozmowie – proponuje rzecznik.
Zapewnia też, że miasto dołoży wszelkich starań, aby trasa była monitorowana i poprawiana w zależności od stopnia zużycia.
Robert Grabowski odpowiada też radnej Dorocie Chałat.
– Cieszymy się, że pani radna tak się angażuje w sprawy miasta i to doceniamy. Zapewniam, że bieżąca kontrola single tracka była wykonywana i to właśnie w jej wyniku, o czym już wspomniałem, przeprowadzono poprawki gwarancyjne. W najbliższym czasie pani Dorota Chałat otrzyma też wyczerpującą, jak mamy nadzieję, odpowiedź na jej ostatnie zapytanie, które rozwieje jej wszelkie wątpliwości.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?