Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skład środków chemicznych w Zajączkowie koło Połczyna Zdroju. Nadal straszy [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Tak jeszcze niedawno wykładało składowisko
Tak jeszcze niedawno wykładało składowisko Czytelnik
Niebezpieczne chemikalia są nadal składowane na posesji w Zajączkowie koło Połczyna Zdroju. Ich usunięcie komplikuje zagmatwany status prawny nieruchomości.

O pomoc poprosili nas mieszkańcy Zajączkowa w gminie Połczyn Zdrój. To już prawie trzy lata temu odkryto 130 beczek, w tym 9 rozszczelnionych z substancjami od niebezpiecznych po toksyczne. Te kilka zabezpieczono, ale wszystkie są tu do dziś.

Sęk w tym, że nielegalne składowisko istnieje do dzisiaj. – Nieruchomość ogrodzono siatka leśną, postawiono tablice ostrzegawcze i tyle – mówi jeden z mieszkańców wsi. – Jesteśmy tym zaniepokojeni, bo to nic przyjemnego żyć na bombie ekologicznej, zwłaszcza, że najbliższe domy są niespełna 100 metrów od posesji. Tyle się teraz słyszy o pożarach składowisk, boimy się, że i u nas to w końcu spłonie.

Sprawa nie jest prosta, bo obecnie właścicielem nieruchomości – wraz z niebezpieczną zawartością – jest… miasto Koszalin. Jakim sposobem? Otóż wszyscy spadkobiercy zmarłego właściciela, mieszkańca Koszalina, odrzucili spadek. W takiej sytuacji cały majątek dziedziczy gmina, z której pochodził zmarły. Taki spadkobierca odpowiada też za długi do wysokości wartości przejętego majątku.

- W tej sprawie rozmawiam z prezydentem Koszalina – mówi burmistrz Połczyna Zdroju Barbara Nowak. – Jest wycena nieruchomości, chcielibyśmy, aby przy jej sprzedaży była transakcja wiązana i nabywca zajął się także utylizacją chemikaliów. Jest na to szansa.

Dwa lata temu, gdy gmina próbowała – bezskutecznie – zainteresować Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i wojewodę wspólną utylizacją niebezpiecznych substancji z Zajączkowa koszt ich unieszkodliwienia oszacowano na 80 tysięcy złotych.
Władze Połczyna – choć to nie jego własność – ogrodziły teren i postawiły tablice. – Siatka ma zatrzymać dzikie zwierzęta, ludzi mają chyba na tyle rozsądku, aby tam nie chodzić – mówi Barbara Nowak. Dodaje, beczki zawierają związki myjąco-piorące, które mogą stanowić zagrożenie, zwłaszcza, że leżą już kilka lat i zachodzą tam różne reakcje chemiczne. – Na szczęście większość beczek jest szczelna, te przeciekające zabezpieczyli strażacy – mówi pani burmistrz.

Przypomnijmy, że beczki leżakowały w Zajączkowie na działce firmy koszalińskiej zajmującej się recyklingiem. - Przez jakieś ostatnie 10 lat żadnej produkcji tu nie było, ale właściciel z żoną tu mieszkali – mówili nam kilka lat temu mieszkańcy. - W końcu jakieś dwa, trzy lata temu on zmarł. Wdowa jeszcze jakiś rok tu była, potem wyjechała do Koszalina.

Firmowa nieruchomość została opuszczona. Znaleźli się tacy, którzy zainteresowali się tym, co jest w środku. A okazało się, że między murem, a pomieszczeniami gospodarczymi, daleko od drogi dojazdowej, znajduje się mnóstwo beczek z chemikaliami. Jeden z mieszkańców zawiadomił policję i w sierpniu 2015 roku na działkę weszli policjanci i strażacy. Kontrolę przeprowadzili pracownicy koszalińskiej delegatury Zachodniopomorskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Szczecinie. Wynik - w beczkach są substancje od niebezpiecznych (rozpuszczalniki), poprzez szkodliwe (związki organiczne z grupy amin), do toksycznych (anilina). Próbki pobrane z gleby potwierdziły przekroczenie standardów jakości ziemi.

POLECAMY:

Gk24.pl

Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!