Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Fabicki: w filmie najważniejsza jest szczerość

Joanna Krężelewska
Joanna Krężelewska
Sławomir Fabicki reżyserował również seriale: „Komisarz Alex”, „Zbrodnia” i „Ultraviolet”, „Szadź”. Obecnie pracuje nad filmem „Lęk”.
Sławomir Fabicki reżyserował również seriale: „Komisarz Alex”, „Zbrodnia” i „Ultraviolet”, „Szadź”. Obecnie pracuje nad filmem „Lęk”. Radek Koleśnik
Rozmowa ze Sławomirem Fabickim, reżyserem, scenarzystą, członkiem Europejskiej Akademii Filmowej. Jego pełnometrażowy debiut fabularny - film „Z odzysku”, został wyróżniony specjalną nagrodą na festiwalu w Cannes. Film „Miłość” został nagrodzony m.in. w Salonikach, Walencji i Tbilisi, a obraz „Męska sprawa” otrzymał od Amerykańskiej Akademii Filmowej nominację do Oscara w kategorii film fabularny krótkometrażowy.

- Rozmawiamy po obradach jury Konkursu Krótkich Filmów, który towarzyszy Folk Film Festiwalowi w Sianowie. Krótkich, czyli jednominutowych. Czy można opowiedzieć historię w 60 sekund?

- Jak najbardziej! Można, a wręcz czasami trzeba, bo niektóre filmy, które oglądamy w kinach, są absolutnie za długie. Dla części historii format jednej minuty jest jak najbardziej adekwatny.

- Co jest trudniejsze – nakręcić film krótkometrażowy i zredukować opowieść, czy zrobić serial, który przez wiele godzin, wiele odcinków będzie przykuwać uwagę widzów, budować napięcie?

- Myślę, że to dwie różne konstrukcje, które zupełnie się nie pokrywają. Trudność w krótkim filmie polega na tym, by opowieść, która ma wzbudzić emocje widzów, podać w skondensowanej formie. W serialu utrzymujemy zainteresowanie widzów przez długi czas ekranowy. Już z założenia to zupełnie inne zadania. Jeśli zaś chodzi o trudność, oba są bardzo dużym wyzwaniem.

- W różnych jurorskich składach widział pan mnóstwo filmów. W Koszalinie, podczas festiwalu „Młodzi i Film”, były to projekty debiutantów. Również w Sianowie zobaczyć można było produkcje amatorów. Co może pan poradzić osobom, które chcą zacząć robić filmy?

- Żeby byli szczerzy i opowiadali historie od siebie. Niech mówią o tym, co ich wzrusza, co ich boli, co ich śmieszy. Nie mogą myśleć o nagrodach, o tym, czy się to komuś spodoba, czy nie spodoba. Muszą mówić z serca.

- Temat konkursu w Sianowie brzmi w tym roku „obcy”. W jednym z wywiadów powiedział pan, że sam lubi pokazywać historie ludzi odrzuconych, którzy walczą o coś dla siebie. O miłość, godne warunki życia.

- To się nie zmieniło. Lubię bohaterów postawionych pod ścianą. Nagle dzieje się w ich życiu coś, przez co muszą się w jakiś sposób zadeklarować i dokonać wyboru. To mnie szalenie interesuje. Staram się też nie oceniać bohaterów, a raczej zadawać widzom pytania, co oni zrobiliby w podobnej sytuacji. Chodzi mi bardziej o impuls do myślenia, niż narzucanie tezy.

- Takie zarzucanie wędki.

- Dokładnie. Lubię zaprowadzić widzów w miejsce, w którym znajdą coś, nad czym się zastanowią.

- Jest pan twórcą, a jednocześnie odbiorcą filmów. Za nami Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Jakie jest teraz polskie kino?

- Obejrzałem wszystkie filmy w konkursie. Co budujące, ich poziom był bardzo wysoki. Zauważyłem trzy tendencje. Pierwsza to duża komercjalizacja, czyli kierowanie filmów tylko na rozrywkę. Nie oceniam tego negatywnie. Takie filmy również powinny powstawać, bo kino jest zwierzęciem, które da widzowi śmiech, wzruszenie, płacz, strach. Druga tendencja to filmy historyczne, mówiące o ważnych sprawach, o których nie wszystko zostało jeszcze powiedziane. Ostatnia to filmy współczesne, przy których mówimy, że tematy znaleźć można na ulicy. I ja najbardziej lubię tematy współczesne. Dotyka mnie to, że ktoś coś zobaczył, poruszyło go to i chce się tym podzielić. Wielkie wrażenie zrobił na mnie nagrodzony w Gdyni „Złotymi Lwami” film Łukasza Rondudy i Łukasza Gutta „Wszystkie nasze strachy”. To ważny film i powinien trafić do szerokiej dystrybucji, by widzowie mogli go zobaczyć.

- A nad czym pan teraz pracuje?

- Udało się zebrać budżet na film, o którym myślę od czterech lat. „Lęk” to historia dwóch sióstr, które jadą samochodem do Szwajcarii. Jedna z nich, zagra ją Magdalena Cielecka, jest terminalnie chora na raka i chce popełnić samobójstwo wspomagane. Młodsza siostra, którą zagra Marta Nieradkiewicz, chce ją od tego odwieść. To film o wolności.

Zobacz także: Inauguracja roku akademickiegńo 2021/2022 na Politechnice Koszalińskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo