Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sławomir Nitras o parlamencie polskim i europejskim [film]

Rozmawiała Marzena Sutryk
Radek Koleśnik
Rozmowa ze Sławomirem Nitrasem, europosłem, który uzyskał mandat w 2009 roku z listy PO, a w poniedziałek dyżurował w redakcji.

- Czy Pana wizyta w regionie oznacza, że szykuje się Pan już do kolejnych wyborów do Parlamentu Europejskiego? A może chce Pan wrócić na krajowe podwórko - do polskiego Sejmu?
- Jeszcze nie jestem w połowie kadencji w Parlamencie Europejskim.

- Podobno kampania wyborcza zaczyna się zaraz na drugi dzień po wyborach.
- Oczywiście. Ale mam za sobą 2,5 roku w PE i naprawdę nie myślę o tym, co będzie na koniec kadencji. Bardzo prawdopodobne, że będę kandydował. Zbieram doświadczenie, ale co przyniesie życie - zbyt wcześnie, by przesądzać.

- Ale mówimy o Brukseli, czy o naszym Sejmie?
- I to ciągnie i to ciągnie. Wyjścia są trzy: albo będę w Parlamencie Europejskim, albo w polskim, albo w żadnym. To zależy od woli wyborców. Na pewno brakuje mi polskiej polityki.

- Polskiego piekiełka?
- Tego piekiełka najmniej, ono zniechęca.

- W Brukseli jest bardziej - nazwijmy to - kulturalnie? Tam panuje inny poziom uprawiania polityki?
- Tu nie chodzi o kulturę. Tam także panuje brukselskie piekiełko, ale na innym poziomie. Europejska klasa polityczna jest inna. Tam parlament jest najważniejszy, a u nas w praktyce rząd jest silniejszy niż parlament. A nie ma dobrego rządu bez kontroli parlamentarnej, u nas z tym jest problem. Model europejski przypomina dialog, w którym się szanujemy i nie wchodzimy w swoje kompetencje.

- Będzie Pan walczył o przywództwo w zachodniopomorskiej Platformie?
- Siła mojego charakteru polega na tym, że nie muszę być szefem, ale będę bronił swojej podmiotowości - nie zgodzę się, by ktoś za mnie podejmował decyzję, i to w każdej dziedzinie.

- A czy tak było ze startem do Parlamentu Europejskiego? Został Pan w pewnym sensie wysłany na placówkę, aby tu na miejscu osłabić Pańską pozycję?
- Nie, to była moja decyzja. Choć niektórzy mogą uważać inaczej, ale gdybym nie chciał, to bym tam nie poszedł. Poważnie myślę o polityce i to dla mnie szansa na duże doświadczenie, które będzie procentować. Mam 38 lat. I jeżeli wrócę z Parlamentu Europejskiego po tej kadencji, a chyba raczej wrócę, to będę mógł powiedzieć jako 40-latek, że na każdym poziomie zbierałem doświadczenie. I będę mógł się sprawdzić w zarządzaniu, a nie tylko w sprawowaniu władzy ustawodawczej.

- Zabrzmiało groźnie: ja tu jeszcze wrócę. Stanie Pan wtedy do pojedynku o kierownictwo w partii w województwie?
- Kto dziś o tym myśli? Zobaczymy, co będzie. Stanisław Gawłowski ma jeszcze szanse udowodnić, że jest przewodniczącym, który łączy, a nie dzieli.

- Jak Pan ocenia PO pod jego rządami?
- Platformę zawsze oceniam dobrze. A proszę mnie nie namawiać do oceny kolegów. Między mną a Stanisławem Gawłowskim jest różnica zdań w pewnych sprawach i różnica interesów. Ale ja o kolegach publicznie mówię tylko dobrze. Porozmawiajmy lepiej o drogach.

- W takim razie, jak będzie wyglądał podział funduszy unijnych dla Polski na latach 2014 - 2020, w tym dla naszego regionu?
- Realna decyzja w tej sprawie zapadnie nie wcześniej niż za rok, półtora. Dążeniem Polski jest powtórzenie budżetu na dotychczasowym poziomie. Zadanie nie jest proste. Jest kryzys, kraje, które dopłacają do budżetu, chcą jego zmniejszenia. W UE jest gigantyczne bezrobocie, pojawiają się kraje biedniejsze. Chętnych do pieniędzy europejskich jest dużo więcej. A Polska potrzebuje jeszcze jednej siedmioletniej perspektywy finansowej, by dołączyć do grupy zamożnych, która będzie pomagać kolejnym, bo nie mamy zamiaru ciągle tylko brać, jak niektóre kraje.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo