Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słony rachunek za przyciętą akację w Szczecinku

(r)
Tak niespełna dwa miesiące temu prezentowała się akacja na podwórku przy ulicy Wyszyńskiego.
Tak niespełna dwa miesiące temu prezentowała się akacja na podwórku przy ulicy Wyszyńskiego. Rajmund Wełnic
Ponad 40 tysięcy złotych może kosztować szczecinecki ratusz zbyt radykalnie przycięta akacja na jednym z podwórek. Może, bo wykonanie kary starostwo warunkowo zawiesiło dając drzewu trzy lata na odbudowanie korony.

Taką karę administracyjną wlepiło miastu szczecineckie starostwo za zniszczenie zieleni, a konkretnie za zbyt mocne przycięcie konarów i gałęzi akacji rosnącej na podwórku między ulicami Wyszyńskiego a Emilii Plater. O sprawie pisaliśmy w "Głosie Koszalińskim" w kwietniu.

Na ogłowienie drzewa poskarżyła się nam wówczas część właścicieli lokali i mieszkań w jednym z bloków. Narzekali, że drzewo-kikut nie osłoni budynku przed promieniami słońca. Bali się też, że zabieg był zbyt radykalny i akacja może go nie przeżyć.

Ich zdanie zdają się podzielać urzędnicy wydziału ochrony środowiska w szczecineckim starostwie, z którymi w kwietniu uczestniczyliśmy w wizji lokalnej na wspomnianym podwórku. Właśnie wydali decyzję i ukarali miasto, czyli właściciela terenu, na którym rośnie akacja, karą finansową.

Niewłaściwy zabieg polegający na zbyt mocnym przycięciu korony drzewa, wycenili na ponad 40 tysięcy zł. - Wykonanie kary zostało warunkowo zawieszone na okres 3 lat - mówi Wojciech Smolarski, szef referatu ochrony środowiska w Urzędzie Miasta w Szczecinku. Zapłacić trzeba będzie, jeżeli po 3 latach okaże się, że drzewo nie przeżyło przycięcia. W. Smolarski ma nadzieję, że tak nie będzie. - Jestem niemal pewny, proszę zobaczyć, że już teraz akacja się zazieleniła i puszcza nowe pędy - mówi.

Na wszelki wypadek jednak ratusz odwołał się od decyzji starostwa do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Szef referatu nie zdradził nam, co kwestionują w decyzji starościńskich urzędników.
Najciekawsze w sprawie jest to, że to nie na zlecenie ratusza dokonano cięć pielęgnacyjnych akacji. Zlecił je administrator budynku sąsiadującego z drzewem.

Polskie prawo jednak odpowiedzialnością za wycięcie, czy zniszczenie drzewa bez wymaganych pozwoleń, obciąża właściciela terenu. A podwórko jest miejskiej. Gdyby okazało się, że karę za akację trzeba będzie jednak zapłacić, to w ratuszu nie wykluczają, że będą dochodzić zwrotu pieniędzy od zarządcy.

Waldemar Kubicki, zarządca nieruchomości przy Wyszyńskiego, jest pewien, że akacji nie stało się nic złego. Nie ma też obaw, że kara będzie kiedykolwiek egzekwowana. - Cięcia nie były bardziej radykalne niż trzy i pół roku temu, a i po obecnych już odrasta - mówi. - Za kilka miesięcy będziemy mieli znwu ten sam kłopot ze zbytnim zacienieniem, bo akacja rośnie, jak szalona. Dodaje, że zabiegi pielęgnacyjne wykonywane były na mocy decyzji wspólnoty. - Wielu lokatorów skarży się, że niesamowicie rozrośnięta akacja zasłania im widok i zacienia mieszkania - wyjaśnia W. Kubicki.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!