Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyszedł z psychiatryka i chciał zabić policjanta. Ma być sądzony czy leczony?

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Interwencja policji w przychodni przy ul. Tuwima w Słupsku i doprowadzenie podejrzanego do prokuratury
Interwencja policji w przychodni przy ul. Tuwima w Słupsku i doprowadzenie podejrzanego do prokuratury Łukasz Capar/Krzysztof Piotrkowski
W piątek (16 grudnia) przed Sądem Okręgowym w Słupsku rozpoczęło się posiedzenie w sprawie internacji psychiatrycznej Zbigniewa S., podejrzanego o usiłowanie zabójstwa słupskiego policjanta.

62-letni Zbigniew S. zamiast do więzienia ma trafić na internację psychiatryczną. Tego chce Prokuratura Okręgowa w Słupsku, ponieważ słupszczanin podejrzany o próbę zabójstwa i napaści na policjantów nie może być sądzony. Biegli psychiatrzy i psycholog orzekli, że Zbigniew S. w chwili popełnienia czynów był niepoczytalny i wciąż może być niebezpieczny dla innych ludzi.

Prokuratura chce więc umorzenia sprawy i orzeczenia wobec podejrzanego internacji psychiatrycznej, czyli bezterminowego pobytu w zamkniętym szpitalu psychiatrycznym aż do czasu, gdy lekarze stwierdzą, że pacjent już nie zagraża już otoczeniu.

Krzyczał, że zabije policjanta

Zbigniew S. 24 lutego 2022 roku po awanturze w przychodni przy ul. Tuwima w Słupsku dźgnął nożem interweniującego policjanta. Najpierw awanturował się w przychodni i był agresywny. Wezwano więc policję. Podczas wyprowadzania Zbigniewa S. z przychodni jego agresja się nasiliła. Mężczyzna zaczął stawiać opór, wyrywał się, wyzywał policjantów, a w pewnym momencie na oczach przechodniów wyciągnął nóż, krzyczał do policjanta, że go zabije i zadał dwa ciosy jednemu z funkcjonariuszy.

Ostrze trafiło w okolice lędźwiowe i w pośladek. Funkcjonariusza częściowo ochroniła kamizelka taktyczna. Wyszedł ze szpitala jeszcze tego samego dnia. Tymczasem po przeszukaniu Zbigniewa S. policjanci znaleźli przy nim drugi, mniejszy nóż. Całe zdarzenie nagrały kamery osobiste policjantów.

Zbigniew S. trafił do aresztu pod zarzutami usiłowania zabójstwa, czynnej napaści na funkcjonariuszy, zmuszania ich do zaniechania czynności służbowych i ich znieważenia. Podejrzany przyznał się do takiego zachowania, ale wyjaśniał, że bronił się przed policjantami. Oznajmił też, że ma dolegliwości zdrowotne i musi zostać przebadany przez lekarza. W słupskim areszcie znieważył funkcjonariuszy Służby Więziennej.

Obecnie przebywa na oddziale psychiatrii sądowej w Areszcie Śledczym w Szczecinie. Tam został przebadany, a z opinii psychiatryczno-psychologicznej wynika, że w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów Zbigniew S. był niepoczytalny i jest chory psychicznie. Biegli stwierdzili też, że jego przebywanie na wolności zagraża porządkowi prawnemu.

Czy wiedział, co czyni?

Piątkowe posiedzenie w sądzie było niejawne. Na sali mógł przebywać tylko członek rodziny podejrzanego. Zbigniew S. zdalnie uczestniczył w sprawie w ramach wideokonferencji. Opinię złożyła tylko psycholog, psychiatrzy byli nieobecni. Sąd wyznaczył więc następny termin posiedzenia.

Tymczasem wniosek prokuratury o umorzenie sprawy i orzeczenie internacji nie wszystkich zadowala. Pokrzywdzony policjant nie zgadza się, by sprawę umorzyć, bo to oznacza, że gdy Zbigniew S. wyjdzie ze szpitala, znowu może komuś zrobić krzywdę. Zdaniem pokrzywdzonego podejrzany powinien być sądzony.

Natomiast adwokat Paweł Skowroński, obrońca Zbigniewa S., zarzuca, że biegli stwierdzili niepoczytalność podejrzanego po jednorazowym badaniu, bez żadnych testów, a Zbigniew S. z tak poważnymi zarzutami zbrodni powinien przejść kilkutygodniową obserwację psychiatryczną. I dopiero po niej biegli powinni sporządzić opinię sądowo-psychiatryczną.
- Biegli po jednej rozmowie z podejrzanym orzekli, że zagraża otoczeniu i należy go izolować. Istnieje obawa, że bezterminowa internacja może trwać nawet do końca jego życia – mówi adwokat.

Obrońca argumentuje, że przed zdarzeniem Zbigniew S. przebywał w słupskim szpitalu psychiatrycznym. Tam stwierdzono tylko zaburzenia osobowości. Wypuszczono go po ośmiu dniach. W dniu wypisu w drugiej połowie stycznia pacjent nie przejawiał cech psychotycznych i nie zagrażał otoczeniu. Tymczasem 1 lutego awanturował się w MOPR-ze, 9 lutego – w Barze pod Kasztanem, 11 lutego w ZOZ-ie, a 24 lutego rzucił się z nożem na policjanta.

- Wtedy po ośmiu dniach pobytu w szpitalu był wyleczony, a dzisiaj biegła psycholog stwierdziła, że cierpi na psychozę, ma urojenia prześladowcze i prawdopodobieństwo popełnienia kolejnych czynów jest wysokie - obrońca wytyka sprzeczności w opinii biegłych z wcześniejszą dokumentacją medyczną. - Należy sprawdzić, czy diagnoza jest trafna.

Kolejne posiedzenie odbędzie się w styczniu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wyszedł z psychiatryka i chciał zabić policjanta. Ma być sądzony czy leczony? - Głos Pomorza