Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia "Na Skarpie" w Koszalinie. W nocy choćby potop

Rafał Wolny [email protected]
Przez kilka godzin mieszkańcy wyższych pięter musieli w poniedziałek schodzić po wodę do sąsiadów z dołu.
Przez kilka godzin mieszkańcy wyższych pięter musieli w poniedziałek schodzić po wodę do sąsiadów z dołu. Radek Brzostek
Pogotowie techniczne spółdzielni "Na Skarpie" w Koszalinie pracuje do godz. 23. W nocy ktoś dyżuruje, ale mieszkańcy nie mogli się dodzwonić i nim doczekali się reakcji, niemal zalało im mieszkania.

Do awarii doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek w bloku przy ul. Starzyńskiego 2a. - Obudził nas szum płynącej wody, a kiedy wyszliśmy na korytarz okazało się, że na naszym piętrze (czwartym - red.) pękła rura - usłyszeliśmy od jednej z mieszkanek. - Woda szybko zaczęła zalewać korytarz i przelewać się na niższe piętra. Kiedy zadzwoniliśmy do wodociągów, usłyszeliśmy, że nie mogą się tym zająć. Polecili zadzwonić na telefon alarmowy spółdzielni, ale tam nikt nie odbierał.

Podczas gdy lokatorzy bezskutecznie szukali pomocy, woda wzbierała - zaczęła wlewać się do szybu windy i zagrażać mieszkaniom. Żeby uniknąć zalania, mieszkańcy wyszli z wiadrami i szmatami, i zaczęli ją ściągać. - Dopiero po godzinie czwartej ktoś zszedł do piwnicy i zakręcił zawór - opowiadają.

Jak się okazuje, tym, który zakręcił wodę był pracownik spółdzielni. - Tak się złożyło, że akurat mieszka w tym budynku, więc kiedy tylko dostaliśmy sygnał o zalaniu, natychmiast go zawiadomiliśmy - mówi Leszek Ślipek, wiceprezes KSM "Na Skarpie", zapewniając, że - choć pogotowie techniczne pracuje tylko do godz. 23 - mieszkańcy całą dobę mają zapewnioną pomoc. - Po godzinach urzędowania wszystkie telefony są przekierowywane na portiernię i na każdy sygnał natychmiast reagujemy, nawet w środku nocy - twierdzi.

Według niego, informację o awarii przy Starzyńskiego portier odebrał o godz. 4.20. Tymczasem wodociągi otrzymały ją już ok. godz. 2. Rzecznik Miejskich Wodociągów i Kanalizacji tłumaczy jednak, że spółka może interweniować tylko przy awariach zewnętrznych. - Siecią wewnętrzną administruje spółdzielnia i bez zlecenia nie mamy prawa w nią ingerować, dlatego skierowaliśmy mieszkańców do spółdzielni, podając odpowiedni numer telefonu - podkreśla Robert Grabowski.

Telefon jednak przez dwie godziny nie odpowiadał. Dlaczego? Tego wiceprezes "Na Skarpie" nie potrafi powiedzieć.

Wczoraj trwało usuwanie awarii i jej skutków. W związku z tym mieszkańcy wyższych pięter przez kilka godzin nie mieli dostępu do wody, wyłączona była także winda. - Okazało się, że rura pękła ze starości, ale na szczęście woda nie uszkodziła szybu dźwigu i jeszcze dziś wszystko powinno być już w porządku - zapewnił nas w poniedziałkowe popołudnie Leszek Ślipek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!