Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spółdzielnia socjalna Razem ze Szczecinka. Pracownicy po przejściach

Rajmund Wełnic [email protected]
Członkowie Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej Razem w Szczecinku gotowi do pracy.
Członkowie Wielobranżowej Spółdzielni Socjalnej Razem w Szczecinku gotowi do pracy. Fot. Rajmund Wełnic
Gdy inni klęli zmagając się ostatniej zimy ze zwałami śniegu, Grzegorz Nadziejko prezes spółdzielni socjalnej Razem zacierał ręce: - Mówiłem chłopakom: popatrz, to nie płatki śniegu lecą, ale po 10 i 20 gorszy spada z nieba.

Jest ich sześciu. Każdy po przejściach, ale z mocnym postanowieniem wyjścia na prostą.

Pan Grzegorz nie ukrywa, że dzięki ciężkiej zimie mieli masę zleceń odśnieżania i to podreperowało budżet ich spółdzielni. Pędzili więc z jednego marketu do drugiego uwijając się jak w ukropie. Ale opłaciło się, bo założona przez nich spółdzielnia socjalna Razem przetrwała okres zimowego zastoju w budownictwie.

Idea spółdzielni socjalnych jest prosta - to sposób na pracę dla ludzi od lat bezskutecznie szukających pracy, niepełnosprawnych, byłych więźniów, czy dawnych alkoholików i narkomanów. Słowem dla ludzi z problemami, którym mało jaki pracodawca da szansę.

W rozkręceniu interesu pomaga urząd pracy. W Szczecinku szlaki przecierała spółdzielnia romska, która miała produkować cygańskie patelnie, ale biznes nie wypalił i spółdzielnia padła, gdy skończyły się dotacje. Razem to kolejny projekt, który tym razem musi się udać.

Łatwo nie było. - Trzy miesiące zajęło nam przebrnięcie przez wszystkie formalności i papierki w pośredniaku, czy sądzie - wspomina Grzegorz Nadziejko. Kłopotliwe było szczególnie załatwienie poręczenia zwrotu dotacji, gdyby coś poszło nie tak.

- Urzędnicy twardo żądali po dwóch żyrantów na każdego z pięciu członków spółdzielni, czyli w sumie dziesięciu - liczy prezes. - Jakoś po jednym udało nam się znaleźć, ale dalej ani rusz, bo kto zostanie żyrantem faceta po przejściach? Na szczęście udało się wyszperać przepis, że poręczenie może zastąpić notarialne oświadczenie o dobrowolnym poddaniu się egzekucji komorniczej i, nie bez oporów urzędniczej materii, sprawę dotacji szczęśliwie sfinalizowano.

Dotację dostaje nie spółdzielnia, ale każdy z jej członków (do czterech średnich płac krajowych, czyli około 12 tys. zł). Za te pieniądze spółdzielcy kupili sprzęt budowlany. - Nie mieliśmy dosłownie nic - mówią. - Musieliśmy kupić wszystko: od szpachelki po betoniarkę i busa.

Ruszyli jesienią zeszłego roku, gdy branżą budowlana zapadła w zimowy sen, ale to właśnie śnieżyce okazały się dla nich żyłą złota. Reklamują się, gdzie się da. Mają stronę internetową (wssrazem.pl), ale wiedzą, że na renomę trzeba zasłużyć. Więc starają się, tym bardziej, że kolejnej szansy mogą już nie mieć.

- Praca i pieniądze są ważne, bo w końcu nie muszę już żebrać o kuroniówkę, ale największą satysfakcję mam, że czuję się znowu potrzebny - mówi pan Grzegorz. - Człowieka już dawno skreślili, a tu proszę: jakoś sobie radzimy.
Plany mają na przyszłość ambitne. Liczą na ożywienie w budownictwie i nowe zlecenia. Konkurencja jest silna, ale jej się nie boją. - Musimy być lepsi od nich i tańsi - powtarzają.

Spółdzielnia rozgląda się także za lokalem na bar mleczny, którego tak bardzo w Szczecinku brakuje. Jeden ze spółdzielców, syn pana Grzegorza Rafał, jest kucharzem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!