Spór o mandat za zanieczyszczanie drogi przy budowie na ulicy Dąbrowskiego w Koszalinie. Kierownik budowy się broni

Kierownik budowy Marek Ochocki postanowił podzielić się z nami swoim punktem widzenia w tej sprawie. Zaprosił nas na budowę i przedstawił swoje argumenty. Zebrał materiał dowodowy i czeka na dalszy rozwój wypadków.

Zobacz także Andrzej Kierzek, zastępca prezydenta Koszalina o postępie prac nad wiaduktem

- We wtorek 16 marca odwiedziło mnie dwóch strażników miejskich - mówi kierownik budowy.

- Jeden z nich powiedział, że bez mandatu wystawionego kierownikowi nie mają po co wracać do komendanta. Pytam więc ich, czy w obrębie budowy są teraz brudne ulice. W odpowiedzi usłyszałem, że chyba w piątek (12 marca - dop. red.) były. Odparłem, że po pierwsze, prawo nie działa wstecz, a po drugie - proszę mi udowodnić, że tamtego dnia nie były czyste. Dałem im jednak dowód osobisty, by spisali moje dane celem wystawienia tego mandatu, ale dodałem, że i tak go nie przyjmę, a sprawę ewentualnie rozstrzygać będzie sąd. Po odejściu strażników umówiłem się z panem komendantem na spotkanie, wyjaśniając mu całą sprawę. I mam na to dowody - dodaje Ochocki.

Na stole lądują przed nami dwie umowy-zlecenie na zamiatanie ulic w bezpośrednim sąsiedztwie inwestycji, na których należy każdorazowo uprzątnąć błoto nanoszone w trakcie wywozu urobku z budowy. Jedną umowę spisano jeszcze 1 października 2020 roku. Do tego kierownik Ochocki pokazuje nam zdjęcia po zakończonych dniach pracy. Taki codzienny raport o stanie dróg w obrębie budowy wysyłany jest od 16.03 do jednego ze strażników miejskich. Jeszcze w trakcie spotkania widzimy za oknem, że po ulicy jedzie zamiatarka.

Na budowie też trzeba dbać o porządek, czyli ulica Dąbrowskiego w Koszalinie w opłakanym stanie

W ów felerny piątek 12 marca awarii uległ główny silnik w maszynie sprzątającej. Jak się okazało, sprawa okazała poważniejsza, więc po weekendzie 13-14.03 podpisano umowę na usługi sprzątające z drugą firmą. To wtedy jednak strażnicy miejscy zrobili zdjęcia brudnej, pełnej błota i gliny, ulicy.

- Przyznałem komendantowi, że mogło tak być, bo awarii uległa maszyna. I do końca dnia nie udało się jej naprawić, trzeba było podpisać umowę z drugą firmą, a w międzyczasie na koniec dnia ulice posprzątać samemu z pracownikami. Mam prawo pobrudzić ulicę ponieważ prowadzę tego typu prace w ziemi, błocie i przede wszystkim w glinie. Ale mam też obowiązek wyczyścić drogę publiczną. Nigdy nie zostawiłem ulicy na noc nie posprzątanej. A przecież tutaj codziennie, głównie przez zamknięty wiadukt w ciągu Alei Monte Cassino, przejeżdżają setki samochodów. Ostatnio w sobotę też pracowaliśmy. Ale zamiatarka wtedy nie jeździła. Więc, wraz z pracownikiem, sami posprzątaliśmy teren. I tu ważna uwaga - ja nie robię tego dla siebie, tylko dla mieszkańców. Chcę zrobić obiekt, który będzie służył koszalinianom. Im lepiej i szybciej to zrobię, tym będzie to dla nich korzystniejsze - podsumowuje kierownik.

O tym, czy mandat zostanie uchylony, czy sprawa jednak skończy się w sądzie, przekonamy się wkrótce.

Dodajmy, że budynek handlowo-usługowy ma być ukończony do końca maja tego roku. Do połowy czerwca ma być przekazany do oddania inwestorowi. W pasażu znajdą się takie sklep jak Kik, Neonet i Pepco. Wykonawcą robót jest firma Family Partners z Przodkowa.