Przez pierwsze pół godziny meczu zanosiło się na pewne zwycięstwo akademików. Końcówka meczu była jednak prawdziwym horrorem. Gdyby Eddie Miller nie spudłował dwóch osobistych na niespełna 6 s przed końcem meczu, powrót AZS do Koszalina mógłby być o wiele mniej radosny.
Do 3. min meczu trwała wymiana ciosów. Na trójkę Millera (8:7) w ten sam sposób odpowiedział Milicić (8:10), rozpoczynając odjazd akademików. Dzięki skutecznej grze Reese (8/10 za 2 pkt) i jego partnerów, na koniec kwarty AZS prowadził 25:12.
W drugiej kwarcie na parkiecie pojawił debiutujący w AZS Paweł Mróz i szybko zapisał się do protokołu osobistym i akcją dwupunktową, po których koszalinianie po raz pierwszy w meczu osiągnęli najwyższą, 16-punktową przewagę (28:12). Kolejne minuty to dominacja akademików, którzy cały czas utrzymywali kilkanaście punktów przewagi.
Na koniec pierwszej połowy, po trójce Arabasa, po raz trzeci mieli o 16 "oczek" więcej od graczy beniaminka (44:28).
Po zmianie stron rozpoczął się pościg gospodarzy. Sygnał dał rzutem za 3 pkt już w pierwszej akcji Miller. Po koszem akademicy mieli olbrzymie problemy z Landrym (12 pkt, 16 zb.). Gdy jeszcze w czwartej kwarcie z dystansu zaczął trafiać Żytko, przewaga gości topniała w oczach. Na 5. min przed końcem meczu z 16 pkt zostały tylko 2 (53:55).
Więcej czytaj w środowym, papierowym wydaniu Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?