Dla mamy Michałka, Bożeny Mróz, oznacza to, że wyjazd na zaplanowaną wcześniej rehabilitację nie będzie kilkunastogodzinną morderczą wyprawą pociągiem, z konicznością wykupienia nie jednego, a trzech miejsc dla leżącego dziecka. - Moje dziecko musi w takiej podróży leżeć - mówi nam pani Bożena. - Bo na tym też polega nasza nieszczęście, że mój syn przed tą koszmarną rehabilitacją mógł siedzieć, a nawet chodzić. Co prawda poruszał się z coraz większą trudnością, ale chodził. Dwie operacje, którym go poddano miały usprawnić jego nóżki.
Nagłośnioną przez media sprawą Michałka zainteresowali się też: rzecznik praw dziecka, rzecznik ubezpieczonych, rzecznik praw pacjenta. Pomoc zadeklarował Bohdan Smoleń, aktor, którego fundacja Stworzenia Pana Smolenia, pomaga m.in. niepełnosprawnym dzieciom.
Dzięki medialnemu rozgłosowi nadanemu historii chłopca z Kołobrzegu, znalazł się też biegły, który w ciągu dwóch tygodni gotów jest wydać opinię w sprawie podejrzeń o okaleczenie chłopca przez rehabilitantów ze szczecińskiego szpitala. Przypomnijmy, Bożena Mróz zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura zawiesiła jednak śledztwo, bo jedyny biegły, który wyraził wolę zbadania przypadku Michałka, mógłby się nim zająć za dwa lata.