Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa ze Szczecinka. Zabili mi ojca, śledztwo umorzone

Rajmund Wełnic
Paulina Rynkiewicz: – Dlaczego nie ustalono, kto dzwonił z informacją o leżącym mężczyźnie, dlaczego nie przesłuchano mieszkańców okolicznych domów, może ktoś coś widział? A zapis z kamer monitoringu?
Paulina Rynkiewicz: – Dlaczego nie ustalono, kto dzwonił z informacją o leżącym mężczyźnie, dlaczego nie przesłuchano mieszkańców okolicznych domów, może ktoś coś widział? A zapis z kamer monitoringu? Rajmund Wełnic
Prokuratura umorzyła właśnie dochodzenie w sprawie śmiertelnie pobitego bezdomnego, zmasakrowanego wiosną na jednej z ulic Szczecinka. Rodzina jest oburzona.

Mieczysława R. znaleziono z rozbitą głową na jednej z ulic Szczecinka w połowie kwietnia. Mężczyzna był bezdomny, bez pracy, nadużywał alkoholu, z rodziną utrzymywał sporadyczne kontakty. Dzień wcześniej wyszedł z więzienia, gdzie odsiadywał niezapłacone grzywny za drobne wykroczenia.

- Dlatego o tym, że ojciec leży w domu opieki w Świątkach dowiedziałem się dopiero w czerwcu - mówi Paulina Rynkiewicz, córka mężczyzny.

Przeraziła się, gdy zobaczyła go leżącego w łóżku. Mężczyzna był już po trepanacji czaszki, nie mógł chodzić, nie można się było z nim porozumieć, płakał tylko i powtarzał, że się boi. Nic dziwnego, został dosłownie skatowany. Miał złamaną pokrywę czaszki, kości twarzoczaszki, krwiak podtwardówkowy i stłuczone mózgowie. Biegły nie miał wątpliwości, że to wynik brutalnego pobicia. Mężczyzna najpewniej był kopany w głowę. Nie ma mowy, aby obrażenia powstały po upadku po pijanemu, co podejrzewali początkowo policjanci i ratownicy wezwani na wezwani na miejsce (z informacją o leżącym zadzwonił na Straż Miejską anonimowy informator).

Szczecinecki MOPS - nie mogąc ustalić danych rodziny - skierował Mieczysława R. najpierw do ośrodka w Świątkach, a potem do szpitala w Dębnie, gdzie zmarł na początku września. Lekarze nie zostawiają złudzeń - przyczyniły się do tego odniesione obrażenia.

Paulina Rynkiewicz uważa, że zarówno prowadząca śledztwo policja, jak i opieka społeczna nie zadziały prawidłowo.

- Nie rozumiem, jak MOPS nie mógł nas znaleźć, skoro mój ojciec jest bezdomnym od 10 lat, dobrze znanym pracownikom socjalnym, zresztą przecież MOPS wypłacał za niego alimenty mojemu 13-letniemu bratu - córka tłumaczy, że ojciec wybrał taki sposób na życie, pił, tułał się po kolegach, pracował dorywczo, ale nie należał do osób agresywnych. Czasami córka znajdowała go zaniedbanego. Brała do domu, nakarmiła, wykąpała, przebrała, ale on zawsze wolał wrócić do na ulicę. Nasza rozmówczyni dodaje, że śledztwo potraktowano pobieżnie specjalnie się nie wysilając, bo chodziło o bezdomnego.

- Dlaczego nie ustalono, kto dzwonił z informacją o leżącym mężczyźnie, dlaczego nie przesłuchano mieszkańców okolicznych domów, może ktoś coś widział? A zapis z kamer monitoringu? - mówi. - Miałam informację, że ojciec pił wcześniej alkohol z jakimś Marcinem, który miał pracować z restauracji położonej niedaleko miejsca, gdzie go znaleziono. Policja ograniczyła się do sprawdzenia, że nikt o takim imieniu tam nie pracuje i że nie wiadomo, z kim się ojciec po wyjściu z zakładu karnego spotkał.

- Sama, bez niczyjej pomocy, ustaliłam z kim ojciec przebywał i pił po wyjściu z więzienia, nie wiem, dlaczego tego nie zrobiła policja? - denerwuje się Paulina Rynkiewicz ze Szczecinka, córka skatowanego na śmierć mężczyzny. Jej zdaniem policja śledztwo odbębniła, bo chodziło o bezdomnego. - Zdumiewa mnie też fakt, że zaledwie w tydzień po przesłaniu wyników policyjnego śledztwa, prokuratura umarza je z powodu niewykrycia sprawców. - A przecież nie chodziło o wybicie szyby w piwnicy, tylko śmierć człowieka - mówi.

- Staraliśmy się odtworzyć ostatnie godziny przed pobiciem, pewne okoliczności ustaliliśmy, ale dwa miesiąca po zdarzeniu, a wtedy nas powiadomiono, nie jest to łatwe - rzecznik szczecineckiej policji Jacek Proć tłumaczy, że co prawda do Mieczysława R. przyjechał patrol, ale mundurowi, opierając się na słowach ratowników uznali, że obrażenia powstały po upadku upojonego alkoholem mężczyzny. Nasz rozmówca zapewnia, że policjanci starali się wszelkimi możliwymi sposobami ustalić sprawców pobicia, ale się nie udało. - To, że dotyczyło to bezdomnego, notabene dobrze znam znanego, nie miało żadnego znaczenia dla sprawy - dodaje.

- Zażalenie na postanowienie o umorzeniu postępowania z 31 października wpłynęło po terminie i nie będzie mu nadany bieg - mówi Jerzy Sajchta, zastępca prokuratora ze Szczecinka. - Czynności wykonywała, jak zawsze w śledztwie zleconym, policja i postępowanie umorzono z powodu nie wykrycia sprawców. Mogę tylko powiedzieć, że zawiadomienie po pobiciu wpłynęło do nas od córki dwa miesiące od zdarzenia, co bardzo utrudniło ustalenie jego okoliczności, bo wiadomo, że najczęściej wychodzą one na jaw w ciągu kilku dni albo wcale. Prokurator nie wyklucza jednak, że gdyby pojawiły się nowe fakty postępowanie w sprawie pobicia ze skutkiem śmiertelnym, będzie wznowione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!