Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Stare Bielice: ogień strawił rodzinną firmę. Potrzebna wasza pomoc

Joanna Boroń
Dla Krzysztofa Sorbiana ze Starych Bielic i jego najbliższych rok 2020 jest trudnym rokiem - i nie tylko z powodu koronawirusa. 28 maja ogień strawił firmę, w którą zainwestował wszystko, firmę, która przez lata pozwalała mu utrzymać rodzinę, wykształcić dzieci, dać im start w dorosłe życie.

Dzieci, też z powodu koronawirusa, nie mają szans na to, by zebrać bez wsparcia 150 tysięcy na odbudowę firmy. Ale nie składają broni — założyli zbiórkę na portalu zrzutka.pl (zrzutka.pl/nowy-start-po-pozarze) szykują też niezwykłe aukcje, w których wylicytować będzie można m.in. tort produkcji ich mamy (podobno o lepszy trudno).

Aukcję znajdziecie na Facebooku - https://www.facebook.com/groups/252232109560562/

- Nasz tata prowadził swoją działalność od 1994 roku. Początkowo produkował palety, z czasem zmienił produkcję na drewniane szczebelki do dziecięcych łóżeczek (bardzo możliwe, że ktoś z Was posiada takie w domu). Nigdy nie był to bardzo dochodowy biznes, ale wystarczało wraz z minimalną krajową mamy, by utrzymać 6-osobową rodzinę, wysłać dzieci na studia i pomóc im na starcie w dorosłym życiu. Po wielu latach pracy, renomie i jakości, którą stworzył tata, w styczniu tego roku musiał zaprzestać produkcji. Nie była to decyzja zależna od niego. Dostawca surowca odmówił dalszej współpracy. Świat rodziców zawirował. Wszyscy widzieliśmy, jak bardzo obciąża to tatę psychicznie, ale nie mogliśmy nic zrobić. Decyzja zapadła z dnia na dzień, więc nie mogliśmy się na to przygotować. Po wielu tygodniach prób znalezienia innej drogi, tata postanowił zrobić krok wstecz i zainwestować wszystkie oszczędności, by zmienić produkcję na pelet opałowy. Produkcja powoli się rozkręcała, przyszedł koronawirus, ludzie niechętnie inwestowali w cokolwiek i robili zapasy, więc też i rodzice musieli zacisnąć pasa. Wszyscy powtarzali: “musimy przeczekać”, więc czekali. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co wydarzy się 28 maja około 17:00. Czy można w ogóle spodziewać się, że z niewiadomych do dziś przyczyn wszystko nagle stanie w płomieniach? Cały zainwestowany czas, zdrowie i ostatnie pieniądze. Wszystko strawione przez ogień… W pożarze życie stracił taty wieloletni kompan, jego pies JJ.

- Nas również dotknął kryzys związany z koronawirusem i nie jesteśmy w stanie pomóc rodzicom tego odbudować. Czujemy się z tym okropnie, dlatego o pomoc prosimy również Was. Bez tego nie wiemy, jak będą w stanie, utrzymać dom, w którym mieszkają również schorowani dziadkowie, a rodzice dodatkowo na co dzień się nimi opiekują.Straty są ogromne - opisują.

Do ponownego uruchomienia produkcji potrzebne jest 150 tysięcy złotych. Pozostaje nam liczyć na Waszą pomoc i dobre serce, gdyż wiemy, że dobroć ludzka nie zna granic - apelują dzieci Pana Krzysztofa.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na koszalin.naszemiasto.pl Nasze Miasto