Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stary szpital w Koszalinie nie pójdzie z filmowym dymem

Rafał Wolny
Szpital przy ul. Leśnej w Koszalinie.
Szpital przy ul. Leśnej w Koszalinie. Archiwum
Pojawiła się plotka, że filmowcy chcą wysadzić ruiny przy ul. Leśnej w Koszalinie. Rzekomo ćwiczyć w nich mają także wojskowe oddziały specjalne.

Choć szpitala wojewódzkiego przy ul. Leśnej nigdy nie dokończono, górujący nad Koszalinem kompleks wciąż budzi ogromne emocje. Po tym, jak większość terenu wróciła w ręce spadkobierców jego pierwotnych właścicieli, spekulacje na temat jego przyszłości nasiliły się. Sensacyjna wiadomość obiegła Koszalin pod koniec ubiegłego roku: budynki starego szpitala zostaną wysadzone, a zapłacą za to filmowcy, którzy chcą efektowną eksplozją zwieńczyć swoje dzieło.

Parsknięciem śmiechu zareagował na tę informację pełnomocnik właścicieli. - Owszem, do nas i do Urzędu Marszałkowskiego (pozostaje współwłaścicielem części terenu - red.) zgłosili się młodzi filmowcy w sprawie wykorzystania ruin, ale nie było mowy o ich wysadzaniu - podkreśla Aleksander Bolko.

Tym bardziej że nie chodzi o żadne znane studio filmowe, a o studentów Politechniki Koszalińskiej, którzy w niedokończonym szpitalu chcieli nakręcić film w ramach pracy dyplomowej. Zgody jednak nie otrzymali. - Nawet najbardziej kreatywnych młodych ludzi ze znakomitym pomysłem nie możemy tam wpuścić, bo bylibyśmy nieodpowiedzialni - uzasadnia decyzję Gabriela Wiatr, rzeczniczka wojewódzkiego samorządu. - Budynek stanowi poważne zagrożenie, jest pełen niezabezpieczonych otworów, klatek schodowych, niepewnych stropów. Nie bez powodu jest zamknięty i chroniony.

Nie tylko młodzi filmowcy mieli pomysł na wykorzystanie przestronnych ruin. W kręgach wojskowych usłyszeliśmy, jakoby elitarna polska jednostka już teraz nieoficjalnie używała ich jako poligonu ćwiczebnego.

Właściciele jednak nic o tym nie wiedzą, a Urząd Marszałkowski zaprzecza. - Nie mieliśmy żadnych zapytań od wojska w sprawie wykorzystania tego terenu, a nie wierzę, by to robiono bez naszej zgody - podkreśla Gabriela Wiatr, rzeczniczka wojewódzkiego samorządu.

Faktem jednak jest, że budynek stanowiłby doskonałe miejsce ćwiczeń. Dlatego zapytaliśmy o jego ewentualne wykorzystanie przedstawicieli wspomnianej jednostki i czekamy na odpowiedź.

Tymczasem zaś budowa przy ul. Leśnej popada w coraz większą ruinę. Na podstawie decyzji z 1972 r. na 14 ha miała tu powstać lecznica na 1200 łóżek. Jako że większość gruntów była prywatna, w latach 1975-1977 państwo wywłaszczyło właścicieli. Sięgnęło też do kieszeni pozostałych mieszkańców regionu, "zachęcając" ich do wykupu tzw. cegiełek na budowę szpitala.

Mimo to rozpoczętej dopiero w 1983 r. budowy nigdy nie dokończono. Choć przepisy wywłaszczeniowe jasno nakazywały zwrot majątku pierwotnym właścicielom, władze PRL, jak i III RP nie zrobiły tego. Dopiero w 2009 r. sprawę ruszył Władysław Husejko, nieżyjący już marszałek województwa. W 2013 r., po 35 latach starań, grunty wróciły do pierwotnych właścicieli, o czym już kilkakrotnie pisaliśmy.

Nie doprowadziło to jednak do ostatecznego rozwiązania problemu, gdyż wraz z ziemią otrzymali także zabudowę. Szacowany koszt jej wyburzenia to 3-4 mln zł, a na to obecnych właścicieli nie stać. Pojawił się zatem pomysł, aby rozbiórki dokonały specjalistyczne firmy, w zamian za pozyskane w ten sposób materiały. Wówczas okazało się, że nie wszyscy właściciele zgadzają się z koniecznością wyburzenia budynków. Są tacy, którzy uważają, że mogą być przydatne. Nastąpił impas, a sami zainteresowani są sceptyczni w kwestii jego szybkiego rozwiązania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!