Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stępka - nieudany podstęp. Nadgorliwy menedżer musiał odejść. PŻB wyjaśnia sytuację

Przemysław Szymańczyk
Przemysław Szymańczyk
Osoba, która złożyła zapytanie ofertowe dotyczące złomowania stępki promu, który miał być budowany w Szczecinie, nie jest już pracownikiem Polskiej Żeglugi Bałtyckiej. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że menadżer z bezpośredniego zaplecza zarządu PŻB miał do wyboru: zwolnienie dyscyplinarne lub podpisanie porozumienia. Wybrał to drugie

W firmie aż huczy od plotek. Trudno bowiem komukolwiek uwierzyć, żeby specjalista z kilkuletnim doświadczeniem na tym stanowisku, był aż tak nierozważny. W ofercie wysłanej do kilku szczecińskich skupów złomu, jak gdyby nigdy nic, wyjaśniał, że „w związku ze zmianą koncepcji projektu Batory, w ramach którego wykonano ww. sekcję promu, nowe promy dla polskich armatorów będą budowane przez inny podmiot stoczniowy, na bazie innego projektu technicznego promu”. I wprost pytał o cenę złomowania stępki.

Zdaniem naszych rozmówców podanie w ofercie szczegółowych informacji dotyczących projektu budowy w Szczecinie promu, który zakończył się fiaskiem, a wywołał tak wiele emocji, jest co najmniej zastanawiające.

- Stal za dwa złote za kilogram można sprzedać bez precyzyjnego opisu towaru - mówią.

Stępka na złom, czyli wstępne pytanie

Już w piątek Polska Żegluga Bałtycka w wydanym oświadczeniu wskazała, że „zapytanie ofertowe, które wysłał pracownik PŻB, było nieautoryzowane i zostało przesłane samowolnie. Intencją PŻB było oszacowanie wartości rynkowej pierwszej sekcji w celach księgowych jako kontynuacja prac prowadzonych w celu wykorzystania składnika rzeczowego inwestycji długoterminowej”. Oznacza to, że armator chciał jedynie uzyskać informację o tym, jakie kwoty powinien uwzględnić, albo w sprawozdaniu finansowym dotyczącym kosztów, albo w kosztorysie powstania przyszłej jednostki, której stępka byłaby elementem.

Dziś wiadomo, że zarząd kołobrzeskiego armatora nie znał dokładnej treści maila, jaki trafił do szczecińskich skupów złomu. Jak się jednak okazało poznali ją natomiast - dzięki zatroskanym o los gospodarki morskiej przedsiębiorcom z branży stalowej - czytelnicy mediów łączonych z opozycją.

Oś konstrukcyjna szkieletu statku, czyli tzw. stępka w tym przypadku waży 62 tony. Jednak oszacowanie jej wartości jest kłopotliwe. Wszystko dlatego, że wiele zależy od sposobu, w jaki będzie postrzegana. Gdy uzna się ją za złom, za każdy kilogram w skupie można dostać dwa złote. Rynkowa cena stali o tej charakterystyce, to minimum półtora euro za tenże kilogram. Gdyby wykorzystać ją w całości do budowy innej konstrukcji (stal użyta do jej stworzenia jest wyspawana, a sama konstrukcja ma już międzynarodowy certyfikat) to cena po raz kolejny rośnie i to nawet o kilkaset procent.

Jeżeli więc oczekuje się otrzymania kwoty w okolicach 120 tysięcy złotych, to po co w zapytaniu nawiązywać do rządowego programu? Tego nie wiadomo.

Temat stępka, czyli polityczne występy

Tymczasem - zbiegiem okoliczności - posłowie opozycji wykazali w tej sprawie wyjątkową czujność. Kiedy szefostwo PŻB pisało wyjaśnienie całej sytuacji, parlamentarzyści już zapowiedzieli poselską interwencję w siedzibie armatora. Po niej, w poniedziałek, zwołali konferencję prasową, na której oznajmili, że chcieli skontrolować kontrakt na budowę i zakup promu między PŻB a Stocznią Remontową Gryfia w Szczecinie.

- Jest umowa, prom miał być oddany w tym roku, a nawet faza projektowa nie została zakończona - mówił Sławomir Nitras. I dodawał, ostrzegając: Dowiedzieliśmy się od prezesa PŻB, że tylko część dokumentacji została przekazana spółce, a on sam zainicjował rozwiązanie umowy z Gryfią. Jest poważne ryzyko, że PŻB, która już dziś jest stratna, bo musiała zapłacić zaliczki, a nie otrzymała promu, zostanie obciążona kosztami zakupu tego projektu, który do niczego jej nie był potrzebny. Będzie też musiała zapłacić za stępkę. Arkadiusz Marchewka grzmiał o hucpie. Mówił o 14 mln zł, które „zostały wyrzucone w błoto” i możliwym zawiadomieniu organów ścigania.

Stępka drugie życie, czyli następstwo pomocy

Obawy posłów Koalicji Obywatelskiej mogą jednak okazać się niepotrzebne. Jak wynika bowiem z naszych informacji, szczecińska stępka może być użyta do budowy innej jednostki. Warto też dodać, że Polska Żegluga Bałtycka uzyskała w ostatnim czasie rządowe dofinansowanie w wysokości 140 milionów złotych na uzupełnienie tonażu w przyszłym roku, tak aby armator w spokoju doczekał budowy nowego promu w ramach rządowego programu „Batory” zainicjowanego cztery lata temu.

Od końca listopada wiadomo bowiem, że jedna z trzech jednostek, które wybuduje Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego SA przeznaczona będzie właśnie dla PŻB. Podpisany list intencyjny zawiera zresztą zapowiedź budowy także czwartego promu.

Będą to nowoczesne, proekologiczne niskoemisyjne jednostki napędzane czterema silnikami LNG typu Dual-Fuel ze wspomaganiem bateryjnym (hybryda), zasilanych skroplonym gazem ziemnym oraz paliwem typu diesel, używanym do inicjacji zapłonu. Zamiast konwencjonalnych śrub napędowych promu będą wyposażone w dwa pędniki azymutalne na rufie oraz dwa stery strumieniowe na dziobie. Gdańska Stocznia Remontowa im. J. Piłsudskiego S.A. to największa spółka polskiej grupy stoczniowej Remontowa Holding, posiadającej bogate doświadczenie w projektowaniu, budowie, przebudowie i wyposażeniu niskoemisyjnych jednostek różnych typów, o napędach gazowych i elektrycznych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Stępka - nieudany podstęp. Nadgorliwy menedżer musiał odejść. PŻB wyjaśnia sytuację - Głos Szczeciński