Nie tylko jej energia i pogoda ducha, ale i stan zdrowia budzą najwyższy podziw. Pani Józefa przyjechała do Robunia z mężem i dziećmi w sierpniu 1945 r. z Lubelszczyzny. Jej mąż zmarł 9 lat temu w wieku 95 lat. Dochowała się piątki dzieci, ośmiorga wnucząt i 11 prawnucząt.
Gdy pytamy ją o jej receptę na długowieczność, z uśmiechem rozkłada ręce: - Nie poradzę nic na to. Modlę się, odmawiam różaniec za lekkie życie. I o to, żeby jak już przyjdzie śmierć, święty Józef zabrał mnie do siebie.
Pani Józefa mieszka z córką i zięciem. Nadal jest bardzo samodzielna. W rozmowie z nami planowała, co zasieje wiosną w ogródku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?