Czterech strażników dostało wypowiedzenia jesienią ubiegłego roku. Jeden przyjął je, pozostali odwołali się do sądu.
przed zwolnieniami, prezydent Janusz Gromek publicznie zapowiedział restrukturyzację w Straży Miejskiej. Otwarcie mówił, że nie jest zadowolony z pracy strażników, że chce "wyciągnąć ich zza biurek". Mają być bardziej widoczni w mieście, ale co ciekawe, w mniejszym stopniu przy obsłudze fotoradaru, a częściej tam, gdzie potrzeba interwencji porządkowej, niekoniecznie wymagającej uprawnień, jakie posiada policja.
Przy typowaniu osób, które stracą pracę, komendant SM, Mirosław Kędziorski, miał kierować się głównie trzema kryteriami: efektywnością pracy, stażem i ewentualnymi upomnieniami, naganami itp. W czwórce, która dostała wypowiedzenia, było dwóch związkowców, założonego przez nich krótko przed zwolnieniami związku, a dokładniej Koła Międzyzakładowej Organizacji Związkowej NSZZ Solidarność Pracowników Oświaty i Wychowania. Weszło do niego trzech strażników.
Jeden z dwóch zwolnionych, był szefem związku. Sąd nie uwzględnił sugestii magistratu, że założenie związków, było niczym innym jak właśnie ucieczką przez groźbą zwolnienia. Nie uznał argumentu miasta, że od zasięgania opinii związku na temat zamiaru zwolnienia, zwalniał fakt, że nie przeprowadzano zwolnień grupowych. Sąd stanął po stronie strażników, uznając, że mieli prawo do założenia związku. Wyrok nie jest prawomocny.
Gdy zapytaliśmy prezydenta Janusza Gromka, czy magistrat będzie się odwoływał od wyroku, odpowiedział: - Za wcześnie na odpowiedź. Czekamy na uzasadnienie na piśmie. Wtedy podejmiemy decyzję, czy zwrócimy się do sądu wyższej instancji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?