Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Strażnik i policjant ukarani za wywiezienie do lasu i pobicie [wideo]

Rajmund Wełnic
Sąd Okręgowy w Koszalinie, z lewej sędzia Sławomir Przykucki, z prawej sędzia Marek Mazur. Jak mówił "Głosowi" ten pierwszy, mundurowi powinni stać na straży prawa, a nie je naginać.
Sąd Okręgowy w Koszalinie, z lewej sędzia Sławomir Przykucki, z prawej sędzia Marek Mazur. Jak mówił "Głosowi" ten pierwszy, mundurowi powinni stać na straży prawa, a nie je naginać. Radosław Brzostek
Sąd Okręgowy w Koszalinie utrzymał w poniedziałek wyrok skazujący dla strażnika miejskiego i policjanta ze Szczecinka, którzy wywieźli do lasu i pobili 25-latka.

W koszalińskim Sądzie Okręgowym ogłoszony został wyrok w procesie apelacyjnym w głośnej sprawie policjanta Krzysztofa K. i strażnika Krzysztofa S. ze Szczecinka. W marcu zostali oni uznani za winnych przekroczenia uprawnień poprzez zaniechanie zwolnienia 25-latka po interwencji, pozbawienia go wolności i pobicia. Obaj dostali po 1,5 roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata, muszą zapłacić po 2 tys. zł grzywny i po 3 tys. zł zadośćuczynienia. Mają także zakaz pracy w policji i straży przez 6 lat. Skazani złożyli apelację, domagali się skierowania sprawy do ponownego rozpatrzenia lub uniewinnienia.

Sąd w Koszalinie utrzymał jednak wyrok pierwszej instancji w mocy. - Wyrok może się wydawać surowy dla osób niekarnych, ale dotyczył on funkcjonariuszy mających być poza wszelkimi podejrzeniami, od których wymaga się więcej - mówił sędzia sprawozdawca Sławomir Przykucki. - Mają stać na straży prawa, a nie je naginać.

Mówi Władysław Jakimiec, ojciec poszkodowanego: - Po pierwszym wyroku rozmawiałem z wiceburmistrzem Szczecinka, który powiedział, że jeżeli ostanie się on w apelacji, zostaną wyciągnięte konsekwencje wobec komendanta Straży Miejskiej.

Na zachowanie szefa strażników tuż po zgłoszeniu skargi zwracała już uwagę sędzia Klaudia Juraszczyk-Duda, która orzekała w SR w Szczecinku: - W tydzień po zajściu komendant SM w liście do prokuratora stwierdza, że zarzuty Arkadiusza J. są nieprawdziwe i składa on fałszywe zawiadomienie - mówiła. - Pan komendant pomylił role, bo zdjął odpowiedzialność z kolegów i wydał "wyrok" na J.

Przypomnijmy, że Arkadiusz J. twierdzi, że po interwencji na ulicy Mariackiej został wywieziony do lasu. Tam doszło do szarpaniny - strażnik zaatakował gazem, a policjant bił pałką, a obaj użyli rąk i nóg do bicia zatrzymanego. Na koniec zostawili go w lesie. Mundurowi twierdzili z kolei, że chłopaka zostawili na Mariackiej. Radiowóz wyjeżdżający z lasu widział jednak wędkarz, a nawigacja pokazująca trasę była wyłączona przez 9 minut.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo