Nocną ciszę przy spokojnej i na uboczu ul. Strzeleckiej (ulica pomiędzy ul. 5 lipca i Jagiellońską) rozdarła seria głośnych huków.
- Drodzy sąsiedzi, co się dzieje?! - szukała jakiejkolwiek informacji, związanej z niepokojącymi zdarzeniami w garażu podziemnym, pani Ewa, jedna z mieszkanek. Był czwartek 26 stycznia, kilka minut przed północą.
- Tam jest pełno policji! - dodała.
Okolicę szybko obiegła wieść o uzbrojonych po zęby postaciach z długą bronią i strzelaninie. "Głos" poszedł tym tropem.
Gdy mieszkańcy jednego z bloków szykowali się do snu, kilka pięter niżej funkcjonariusze Żandarmerii Wojskowej i Centralnego Biura Śledczego Policji przygotowali zasadzkę na - ich zdaniem - przestępców. Przyczajeni czekali na nich kilka godzin. Około północy doczekali się i ruszyli do akcji.
Czy była strzelanina?
- Dementuję te pogłoski - zaprzecza major Tomasz Zygmunt z Żandarmerii Wojskowej. - Lokatorzy mogli usłyszeć strzały, bo funkcjonariusze użyli nabojów hukowych. Ale broń palna nie została użyta.
Akcja rozpoczęła się o godz. 21.30, a zakończyła się już po północy.
W podziemnym garażu zatrzymani zostali dwaj mężczyźni. Jeden z nich to sąsiad wystraszonych lokatorów.
- Znaleziono przy nich narkotyki - wyjaśnia major Zygmunt. - Można powiedzieć, że znaczą ich ilość.
Skąd w akcji zatrzymania udział Żandarmerii Wojskowej? Jednym z pojmanych jest żołnierz. Do tego służby czynnej. Żandarmeria przygotowuje materiał dowodowy w tej sprawie.
- Wkrótce złożymy wniosek o tymczasowe aresztowanie obu mężczyzn - dodaje oficer Wojska Polskiego.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?