Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Student po osiemdziesiątce

Zbigniew Marecki [email protected]
Wnuczka Paulina może być dumna z dziadka, z którym – od kiedy podjął studia – ma dużo nowych wspólnych tematów do obgadania.
Wnuczka Paulina może być dumna z dziadka, z którym – od kiedy podjął studia – ma dużo nowych wspólnych tematów do obgadania. Fot. Krzysztof Tomasik
Jerzy Królewiecki ze Słupska, rocznik 1925, studiuje. I to nie na uniwersytecie III wieku, tylko na normalnej uczelni. Prawdopodobnie może być dumny z miana najstarszego studenta w Polsce!

Pan Jerzy jest studentem Wyższej Szkoły Inżynierii Gospodarki, prywatnej uczelni w Słupsku. Zdecydował się na studia z zakresu zarządzania.

- Nie, nie chcę zakładać firmy. Studiuję z ciekawości, aby rozruszać mózg i sprawdzić, jak sobie poradzę z takim wyzwaniem - opowiada.

Nie takie studia straszne
Zawahał się tylko raz, gdy się dowiedział, że w czasie studiów będzie musiał zdać blisko 30 egzaminów, ale szybko okazało się, że diabeł nie taki straszny, jak go malują.

- Gdy wypożyczyłem książki i poszedłem na pierwsze wykłady, zorientowałem się, że nie jest ze mną tak źle. Pracowałem jako zaopatrzeniowiec, więc praktycznie poznałem mechanizmy zarządzania - relacjonuje. - Na dodatek sposób prowadzenia zajęć przez wykładowców jest taki, że to, co na pierwszy rzut oka wydaje się trudne, po kilku spotkaniach staje się przystępne.

- Staram się też być systematyczny - dodaje. - Nie opuszczam zajęć i wykładów. Włączam się w dyskusje. Wykładowcy to doceniają. Czasem może nawet za dużo gadam - śmieje się pan Jerzy.
Nie ukrywa, że początkowo trochę bał się, jak zostanie przyjęty przez kolegów z roku, ale ci po pięćdziesiątce szybko przeszli z nim na "ty", a młodsi docenili to, że się nie wywyższa. Poza tym ma ładny i czytelny charakter pisma, więc jego notatki budzą zainteresowanie, a to - jak wiadomo - sprzyja pogłębianiu sympatii.

Zawsze coś wymyśla
Żona Jadwiga nie miała nic przeciw jego studiowaniu.
- Mężczyźni, gdy kończą pracę zawodową, czasem nie wiedzą, co ze sobą zrobić. Jurek zawsze miał jakieś pomysły - mówi pani Jadwiga.

Gdy w 1986 roku pan Jerzy zakończył pracę zawodową w Zakładzie Energetycznym i został emerytem, co prawda zajmował się wnuczkami i uprawiał działkę, ale reszty wolnego czasu nie zamierzał spędzać przed telewizorem. Dlatego w latach 90. był jednym z założycieli Partii Emerytów i Rencistów na Pomorzu. W Słupsku miała nawet blisko 600 członków i spore ambicje. Niestety, nie odniosła sukcesów w wyborach, a w końcu została wchłonięta przez warszawską Krajową Partię Emerytów i Rencistów.
- Okazało się, że nasze środowisko jest podzielone. I zamiast wspólnie walczyć o interesy seniorów, popieramy największe ugrupowania, które emerytów i rencistów traktują raczej dość instrumentalnie - ocenia pan Jerzy.

Kontakty z tamtego czasu zaowocowały jednak tym, że jego kolega Piotr Gotarek, pełnomocnik rektora Wyższej Szkoły Inżynierii Gospodarki, natchnął go myślą podjęcia studiów.
- W czasie pracy zawodowej też o tym myślałem. Nawet przez półtora semestru studiowałem administrację na Politechnice Gdańskiej, ale jako zaopatrzeniowiec ciągle musiałem jeździć w teren i pomagałem żonie w wychowaniu córek. Wszystkiego nie dało się pogodzić - wspomina.

Dziadku, pokaż indeks
Do nauki dopinguje go nie tylko żona, ale również dwie córki i ich mężowie oraz studiujące wnuki. Wnuczka Paulina nawet pomagała mu w angielskim, a on cieszy się, bo gdy porównują oceny w indeksie, to wcale nie ma gorszych. Raczej lepsze.

- Wnuczki za to o wiele szybciej opanowały komputer i zasady poruszania się w Internecie. Ja jednak wolę książki i maszynę do pisania - zdradza pan Jerzy.
Obronę ma za rok. Już się przygotowuje do pisania pracy licencjackiej o wodnej energii odnawialnej, która w naszym kraju jest wykorzystywana w bardzo małym stopniu. Za to coraz częściej mówi się o budowie elektrowni atomowej.

- To efekt kapitalizmu, który poszukuje rozwiązań najbardziej dochodowych i opłacalnych. Długo go nie lubiłem, ale staram się go zrozumieć i zaakceptować. To jest tak jak z chorobami. Gdy się je polubi, to człowiek nie czuje się chory - śmieje się student.

Otwartość na zmiany i nowe wyzwania to prawdopodobnie skutek tego, że szybko musiał nauczyć się samodzielności. Jako młody chłopak brał udział w Powstaniu Warszawskim, podczas którego stracił rodziców. Potem wędrował po Polsce, a dowódcy Armii Krajowej skierowali go do Słupska, gdzie zaczął pracować w milicji. Gdy odkryto jego powstańczą przeszłość, musiał szukać innego zajęcia. W ciągu kilku lat pracował w różnych zakładach. To go nauczyło elastyczności. Tak mu zostało do dziś. Dlatego nie wyklucza, że po licencjacie zdecyduje się na studia magisterskie. Na poważnie jednak nic nie planuje, bo - jak uważa - gdy się ma 84 lata, to trzeba cieszyć się każdym dniem i dbać o sprawność fizyczną i umysłową. Pierwszą podwyższa, gdy w mieszkaniu jeździ na stacjonarnym rowerze, a w utrzymaniu drugiej pomagają studia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!