Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Świadek stawia się w sądzie i traci zarobek

Inga Domurat
Nasza Czytelniczka nie ukrywa, że gdyby jeszcze raz ktoś ją poprosił o bycie świadkiem w sprawie sądowej, nie zgodziłaby się na pewno.

- Pech chciał, że zupełnie przypadkiem stałam się świadkiem wydarzeń, które potem znalazły swój finał w sądzie cywilnym w Pile - mówi nasza Czytelniczka z Koszalina.

- Chodzi o niezapłacone pieniądze. Jedna firma jest winna drugiej i stąd sądowy spór. I choć uważałam, że moja wiedza na temat tego konfliktu jest niewielka i moje zeznania niewiele jednej ze stron pomogą, nie robiłam problemu z tego, że jednak na liście świadków się znalazłam. Uznałam, że przecież sąd zwróci mi koszty dojazdu do sądu z Koszalina do Piły, a także zwróci dochód utraconego zarobku z powodu stawiennictwa się w sądzie. I w tym, że zwrot będzie, się nie pomyliłam, ale co do wysokości zwrotu - to już tak.

Bo choć maksymalna stawka "kilometrówki" dla samochodu o pojemności powyżej 900 cm3 wynosi 0,8358 zł (za taką jeżdżą służbowo posłowie, radni większości samorządów i pracownicy urzędów), zgodnie z zarządzeniem prezesa i dyrektora Sądu Okręgowego w Poznaniu ich pracownicy używają samochodów do celów służbowych za 0,60 zł i taka stawka obowiązuje również świadków, którzy stawili się na wezwanie poznańskiego sądu lub jego pilskiego wydziału zamiejscowego. Tak więc co sąd to inna stawka do maksymalnej włącznie.

- Z tym zarządzeniem można by się było zgodzić, bo przecież nie jest się świadkiem dla zarobku, sąd ma zwrócić poniesione koszty i nic więcej - mówi nasza Czytelniczka. - Świadek ma też prawo do zwrotu utraconego dziennego dochodu, ale tylko w teorii. Oczywiście wypełnia stosowny formularz, w którym musi wpisać konkretną, utraconą kwotę. W przypadku osób zatrudnionych w oparciu o umowę o pracę ten dzienny utracony zarobek oblicza się według zasad obowiązujących przy ustalaniu ekwiwalentu urlopowego.

Jednak sąd nie zadowoli się przedstawieniem wykazu zarobków z trzech ostatnich miesięcy, nie będzie wyliczał średniej, a prześle pismo o uzupełnienie wniosku. Lepiej więc wpisać tę jedną liczbę. I według kadrowej zakładu pracy, w którym jestem zatrudniona, straciłam 120 złotych. Tyle tylko, że jak się okazało górną granicą przysługującego mi zwrotu jest kwota 81.26 zł, czyli 4,6% z kwoty 1.766,46 złotych - tej bazowej dla osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe, której wysokość określa ustawa budżetowa. Na więcej nie ma co liczyć, więc jak już jest, to częściowy zwrot. Ja na tym świadkowaniu straciłam.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!