Świąteczne dekoracje na rynku w Koszalinie budzą skrajne uczucia
Świąteczne dekoracje na rynku w Koszalinie budzą skrajne uczucia
Słomiany napis „Kocham Koszalin” pierwszy raz pojawił się rok temu przed świętami. I od razu budził kontrowersje. Były głosy zachwytu, ale i krytyki. Nie inaczej jest i w tym roku.
- Pomysł sam w sobie jest dobry. Takie rozwiązania spotkać można w wielu miastach. Chyba najbardziej charakterystyczny napis to ten z Amsterdamu. Niestety, problemem dla mnie jest realizacja tego pomysłu - opowiada pani Katarzyna.
- Wieczorem i nocą napis wygląda nie najgorzej. Szczególnie z daleka. Robi wrażenie. Gorzej za dnia. Wtedy ta konstrukcja po prostu straszy - komentuje.
Kolejny z Czytelników, pan Zbigniew, ma inne zarzuty: - Co to w ogóle znaczy to serce i Koszalin? Wnuczek mi mówił, że to takie „amerykańskie”, ale my przecież nie w Ameryce żyjemy, a w Polsce.
Pani Ania, którą spotkaliśmy na rynku, ma inne zdanie.
- To taki fajny świąteczny akcent, ciekawe urozmaicenie planu przed ratuszem. Dobre tło do zdjęć z Koszalina. Jako że jest to tymczasowa konstrukcja, nie przeszkadza mi jej wykonanie.
Robert Grabowski, rzecznik ratusza, komentuje: - Nie tylko naszym zdaniem pomysł się przyjął. Rok temu mieszkańcy chwalili, to było popularne tło zdjęć, widzieliśmy to w serwisach społecznościowych. Dlatego ponownie go wystawiliśmy. To dopiero początek budowania świątecznego klimatu.
Zobacz także Niedzielne popołudnie na Jarmarku Bożonarodzeniowym (archiwum)