Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Święta nie wszystkie takie same, czyli bogactwo kultur, różnorodność smaków

Joanna Boroń
Pierwszy dzień świąt na Podkarpaciu to dzień odwiedzin duchów, którym nie należy przeszkadzać krzątaniną, także w kuchni. To dlatego menu tego dnia składa się z tego, co zostało po wigilii.
Pierwszy dzień świąt na Podkarpaciu to dzień odwiedzin duchów, którym nie należy przeszkadzać krzątaniną, także w kuchni. To dlatego menu tego dnia składa się z tego, co zostało po wigilii.
Świąteczne zwyczaje są dowodem tego, jak różni jesteśmy. Szczególnie w naszym regionie, który po wojnie zasiedlili ludzie z całej Polski.

Tradycyjne święta to karp, siano pod białym obrusem, barszcz z uszkami i św. Mikołaj. Tradycja jednak ma różne oblicza. Szczególnie w miejscu takim jak Koszalin. Nasi dziadkowie, rodzice nie urodzili się na tych ziemiach, tylko zostali tu przeniesieni razem ze swoimi, często innymi tradycjami.

Fasola po pomorsku? Po prostu musi być

Na świątecznym stole Marzeny Lachowicz znaleźć się musi fasola z tartą bułką. Jak wspomina pani Marzena, danie to jadła po raz pierwszy wiele lat temu podczas pierwszych świąt z rodziną męża, która pochodzi z Pomorza. - Wystarczył pierwszy kęs, bym się od tego dania uzależniła, ale może ma to związek z tym, że byłam wtedy w ciąży - śmieje się nasza rozmówczyni.

Tym, którzy chcieliby spróbować świątecznej fasoli podaje przepis: - Zwykłą, białą fasolę namaczamy przez kilka godzin, a potem wrzucamy na patelnię, na olej. Dodajemy drobno pokrojone, namoczone wcześniej, suszone grzyby. Smażymy chwilę. Potem dodajemy trochę bułki tartej i doprawiamy solą i pieprzem.

Dzieciątko zamiast Mikołaja

Rodzina Karoliny Banaś pochodzi ze Śląska. Po wojnie jej rodzice osiedlili się w Koszalinie. Prócz dwóch walizek przywieźli ze sobą też śląskie zwyczaje. Pani Karolina pamięta, że w szkole dzieci się z niej śmiały, gdy mówiła, że prezenty pod choinką zostawia dzieciątko, a nie św. Mikołaj. - Dopiero potem, gdy byłam już starsza, dowiedziałam się, że to typowe dla kultury Śląska. Tam prezenty do dar od dzieciątka, albo aniołka.

To nie jedyna różnica - podczas rodzinnych świąt na stole pojawiały się nietypowe dania, takie jak zupa z konopi z kaszą. Przyznaje, że dziś nikt już jej nie robi. - Pamiętam tę zupę z czasów gdy byłam mała. Nie smakowała mi. Jej jedzenie było dla nas, dzieci jak kara - śmieje się. - Teraz robimy tradycyjną grzybową na suszonych borowikach, z lanymi kluseczkami.

Na świątecznym stole nie może zabraknąć dań z makiem. Rodzinny przepis w domu naszej rozmówczyni to słodka drożdżowa chałka pokrojona w plastry i zalana słodką, makową masą z miodem, bakaliami i orzechami. Takie „makówki” to ulubione danie nie tylko dzieci.

Jest jeszcze jeden nietypowy śląski zwyczaj, o którym opowiadali pani Karolinie rodzice - prócz sianka pod obrus dawnymi czasy chowało się siekierę, by symbolicznie obronić domowników przed złymi siłami.

Gęś i smażona kiełbasa

Babcia Anny Maras pochodzi z niemieckiej rodziny, gdzie święta rządziły się zupełnie innymi zasadami. Na stole było potraw dziewięć, a królem stołu był nie karp, a pieczona gęś, ewentualnie kaczka. Innym świątecznym specjałem jest tu także smażona kiełbasa. - Z typowych niemieckich świąt babcia przeszczepiła tylko „słodkie”, czyli drożdżową struclę z mnóstwem bakalii i ciasteczka imbirowe, trochę podobne do naszych pierniczków - wspomina koszalinianka. - Do dziś to jedne z moich ulubionych ciasteczek. Dziś piekę je razem z dziećmi, zawsze robimy spory ich zapas.

Pani Ania piecze też struclę z przepisu babci, czyli Stollen. W smaku to ciasto przypomina keks z bakaliami, ale ma nietypowy kształt, który ma przypominać opatulone dzieciątko.

Gęsi na wigilijnym stole nie ma, ale za jest daniem głównym podczas świątecznego obiadu. Piecze się ją z nadzieniem, w którym są rodzynki i kasza oraz - obok innych przypraw - szczypta cynamonu, do tego kwaśne jabłka i świeże żurawiny. Tak przygotowaną gęś serwuje się z małymi pieczonymi ziemniaczkami.

Owocowa zamiast barszczu i grzybowej

- U was się je grzybową czy barszcz? - pytają czasem przed świętami koleżanki. Wtedy odpowiadam, że owocową - śmieje się Jadwiga Kowalska. - W Wielkopolsce, z której pochodzę, to danie tradycyjne. Zupę gotuje się z jabłek, suszonych śliwek, a czasem i innych bakalii, „zaciąga” się śmietaną i dodaje lane kluseczki.

Pani Jadwiga przyznaje, że od wielu lat, prócz takiej zupy, bez której ona osobiście sobie świąt nie wyobraża, robi też tradycyjny barszcz z uszkami. - Wigilijna wieczerza to taka lekcja kompromisów - żartuje. - Trzeba jakoś tak to wymyślić, by połączyć nie tylko różne rodzinne tradycje, ale i osobiste preferencje biesiadników. Dlatego z naszego stołu zniknął karp, którego jak się okazało nikt tak naprawdę w rodzinie nie lubi. Tradycyjne śledzie pod pierzynką zastąpiliśmy śledziami w korzennej zalewie - może nie są tradycyjne, ale smakują nam bardziej. Dla mnie jest owocowa zupa, a dla męża kwaszona kapusta z grochem, za którą nie przepadam, ale to ten mój kompromis właśnie.

Pierwszy dzień świąt z duchami

- U nas w domu w pierwszym dniu świąt nic się nie gotuje, tylko je to, co zostało z wieczerzy wigilijnej - opowiada Elżbieta Kiedra. - Mój świętej pamięci ojciec pochodził z Podkarpacia. - wspomina. - Opowiadał, że u nich to było święte prawo. Zgodnie z tradycją pierwszy dzień świąt był dniem, w którym domy odwiedzały duchy zmarłych. By im nie przeszkadzać, należało zachowywać się cicho. Był zakaz nie tylko gotowania, ale i innych prac domowych. To był spokojny rodzinny czas, bez gości. Na gościnę przychodził czas w drugi dzień świat.

W domu naszej czytelniczki tych zasad się nigdy tak naprawdę restrykcyjne nie przestrzega. - Ale rzeczywiście, tak jak to było w rodzinnym domu taty na Rzeszowszczyźnie, pierwszy dzień świąt to także wyjadanie wigilijnych resztek, co szczerze mówiąc cała nasza rodzina bardzo lubi.

Wśród dań z wigilijnego stołu szczególnymi względami cieszy się wśród domowników kutia zwana „kucią”, czyli pszenica z miodem, makiem i mlekiem. - Przez wiele lat w Koszalinie nie można było dostać pszenicy potrzebnej do przygotowania tego dania. Taty brat zawsze w grudniu przesyłał nam woreczek pszenicy, dziś robią to jego dzieci. To tez tradycja, taka nasza.

Tematy świąteczne na gk24:

Gk24.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!