Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świnie konały po ciosach młotem. Wszystko jest na filmie. W Szczecinku ruszył proces [zdjęcia]

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Od lewej - sędzia Katarzyna Brambor-Kwiatkowska, mecenas Jakub Robólski i oskarżony Piotr T.
Od lewej - sędzia Katarzyna Brambor-Kwiatkowska, mecenas Jakub Robólski i oskarżony Piotr T. Rajmund Wełnic
Po czterech latach od ujawnienia szokujących filmów, na których ciosami młotem uśmiercane są świnie z fermy z Przybkowie koło Barwic, przed sądem w Szczecinku rozpoczął się proces mężczyzn oskarżonych o znęcanie się nad zwierzętami.

Na ławie oskarżonych zasiedli były już kierownik fermy trzody chlewnej Sławomir H. i Piotr T., lekarz weterynarii, który odpowiadał za opiekę weterynaryjną na świniami.

Akt oskarżenia

Szczecinecka prokuratura oskarża ich o uśmiercenie ze szczególnym okrucieństwem ponad 200 świń. Według śledczych, oskarżeni przed ubojem nie pozbawili zwierząt świadomości, a mieli taki obowiązek. Świniom miano nie podać odpowiedniego środka farmakologicznego lub podawano go w za małych dawkach. Zwierzęta dostawiać miały jedynie znieczulenie, także w zbyt małych dawkach. Uboju dokonywano przy pomocy uderzenia obuchem młota w głowę lub urządzeniem ogłuszającym tzw. radicalem. Do zdarzenia doszło na początku lutego 2018 roku, życie wówczas straciło 165 świń.

Kolejnych 30 świń zginęło pod koniec lutego tego roku, gdy uboju dokonać miał sam kierownik fermy, zdaniem śledczych zabijając je uderzeniem obuchem młota bez podania żadnych środków farmakologicznych. Podobną liczbę świń miesiąc później miał uśmiercić weterynarz, części z nich podając specyfik do eutanazji, bez znieczulenia.
Na rozprawie pojawił się tylko Piotr T., który przyznał się tyko do poświadczenia nieprawdy w dokumentach dotyczących uboju świń. – Była to pomyłka w dacie o jeden dzień, w żadnej mierze nie dotyczyła faktów – mówił mecenas Jakub Rogólski, obrońca weterynarza, który w procesie odmówił składania wyjaśnień.

Sławomir H., który także nie przyznaje się do winy, nie stawił się w sądzie, ale proces z udziałem jego obrońcy, toczył się normalnie.

Linia obrony koncentruje się na kwestionowaniu opinii biegłej. Jakub Rogólski przekonywał, że ekspertka nie ma doświadczenia z hodowli i opieki weterynaryjnej nad trzodą chlewną, bo zajmuje się głównie małymi zwierzętami. Obrońca zamierza więc wystąpić o nową opinię, a jeżeli sąd się na to nie zgodzi, to przedłoży opinię zleconą prywatnie.

Mecenas zaprzeczył też kategorycznie, aby jego klient uśmiercał świnie uderzeniami młotem. – Świadkowie, którzy to zeznali, wycofali się ze swoich zeznań – mecenas zapewniał, że jego klient był tylko obecny przy zdarzeniach nagranych na filmie.

Poruszające były zeznania Cezarego W., pracownika fermy, który nagrał filmiki z uśmiercania świń i przekazał je powiatowemu lekarzowi weterynarii, a ten potem zawiadomił prokuraturę. Tłumaczył, że zrobił to, bo nie podobały mu się takie praktyki. Opisał też sytuację, gdy podczas bicia świń ułamał się drewniany trzonek młota… sprawca miał pójść wtedy dospawać metalową rączkę i dalej uśmiercał świnie.

Z zeznań Zbigniewa S., członka zarządu spółki prowadzącej fermę wynika, tzw. upadki chorych zwierząt w liczbie około 200 miesięcznie przy 30 tysiącach sztuk były w normie. Przyznał także, że trafiały do niego informacje o kradzieżach środków farmakologicznych, dlatego m.in. zarządzono kontrole w autobusie dowożącym pracowników czy zakazano przynoszenia przez nich dużych toreb.

Pracownik nagrał film

Sprawa ujrzała światło dzienne w kwietniu 2018 roku, gdy do internetu wyciekł drastyczny film, na którym uwieczniono sceny z uboju trzody w fermie. To wtedy działacze Animals z Gdańska ujawnili film, na którym widać jak w fermie w Przybkowie, traktowane są zwierzęta nie kwalifikujące się do uboju.

Sceny były porażające – w chlewni rosły mężczyzna uderza w głowy świń końcówką młotka. Towarzyszy temu głuchy odgłos ciosów i przeraźliwy kwik zwierząt, tych zabijanych i tych, które za chwilę to spotka. Podłoga chlewni zalana jest krwią, ranne świnie konają w konwulsjach. Niektóre padają od pojedynczego ciosu, inne uderzane są po kilka razy. Na innym ujęciu widać, jak dobija się – także młotkiem - zwierzęta leżące już przed chlewnią.

Materiał wcześniej trafił do doktora Zdzisława Kalupy, powiatowego inspektora weterynarii, który złożył doniesienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. – Takie postępowanie jest karygodne, takie osoby w żadnej mierze nie powinny mieć możliwości pracowania ze zwierzętami – mówił nam wtedy i wyjaśnia, że świnie, które są chore, mają złamania lub z innych powodów nie nadają się do uboju i przerobu powinny być uśmiercone w sposób humanitarny.

Oskarżonym grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.

Dr Zdzisław Kalupa, powiatowy lekarz weterynarii ze Szczecinka

- Pracowałem 7 lat w farmie trzody chlewnej. Dopuszczalnie metody uśmiercania zwierząt przeznaczonych do eutanazji z powodów zdrowotnych mają za cel uniknięcie ich cierpienia. Eutanazji można dokonać podając przez lekarza weterynarii środek farmakologiczny. Tzw. kleszczy elektrycznych może użyć osoba z uprawnieniami, podobnie jak radical. W tym wypadku lekarz stwierdza, czy nastąpił zgon czy tylko utrata świadomości. Jeżeli zwierzę nadal żyje należy użyć środka farmakologicznego lub spowodować jego wykrwawienie.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na szczecinek.naszemiasto.pl Nasze Miasto