Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Symphonica 2: Rock of Poland. Przed nami koncert, który będzie muzyczną petardą!

Joanna Krężelewska
Rozmowa z Mikołajem Blajdą, reżyserem multimedialnego widowiska „Symphonica 2 Rock of Poland”, które w lutym zagości w Filharmonii Koszalińskiej i Szczecińskiej

Filharmonia Futura w swoich projektach słynie z łączenia gatunków, stylów oraz oddziaływania na widza na wielu płaszczyznach. To właśnie melodia przyszłości? Czy dziś widz potrzebuje właśnie dodatkowych bodźców, na przykład wizualnych?
Łączenie różnych rodzajów sztuki nie jest niczym nowym. Opera łączy przecież w sobie teatr, muzykę i taniec. Różnica polega na użytych środkach. Publiczność oczekuje dziś więcej, niż tylko teatralnych dekoracji. Otaczają nas multimedia i naturalne jest, że chcemy te multimedia wykorzystywać do kreowania widowisk. Dlatego starannie pracujemy nad wizualizacjami, „dopieszczamy” światło, dobieramy kostiumy, dbamy o sceniczny image wykonawców. Całość ma tworzyć widowisko, w którym najważniejszą częścią jest naturalnie muzyka, ale cała oprawa powoduje, że odbiór jest wielopłaszczyznowy. Nie są to jakieś odkrywcze, niesamowite rzeczy. Po prostu korzystamy z dostępnych technologii tak, aby widzowie czuli, że biorą udział w starannie przygotowanym multimedialnym widowisku, a nie przygotowanym naprędce show z dopiskiem w tytule „symfonicznie”, co ma zagwarantować frekwencję. Osobiście mam alergię na to słowo. Każde z naszych widowisk przygotowujemy około pół roku. Ciągle z tą samą ekipą. To godziny ciężkiej pracy grupy zapaleńców. Dlatego publiczność do nas wraca. Są sale w Polsce, w których Symphonicę zagraliśmy osiem razy na przestrzeni trzech lat. W sumie ten projekt widziało już około 50 tys. widzów. Dwójka dopiero zaczyna, ale sądząc po reakcjach na koncertach oraz komentarzach osób, które kupiły bilety jest szansa, że zbliżymy się do tego wyniku.

„Symphonica” i „Symphonica 2 - Rock of Poland”, „Upiór w Operetce”, „Alicja w krainie muzycznej magii”, „Rock Poezji”, „Szeherezada” – to bardzo różne projekty. Który był największym wyzwaniem?
Każdy był wyzwaniem pod innym względem. W „Symphonice” i „Symphonice 2 - Rock of Poland” były to aranżacje i dobór repertuaru. Pytanie, jak zaaranżować „Unforgiven”, żeby nie obrazić fanów zespołu Metallica towarzyszyło mi przez cały czas przygotowywania projektu. W dwójce, z polską muzyką zdecydowałem się na specyficzne instrumentarium, co wymusiło charakterystyczne brzmienie wykonywanych utworów i narzuciło pewien styl całości, oddający moim zdaniem „ducha epoki”. „Rock Poezji” (Stachura, Kaczmarski, Cohen, Dylan) to wyzwanie dla solistów. Nie łatwo zmierzyć się z takim repertuarem. Wystarczy zapytać Damiana Ukeje, ile nerwów kosztowało go wykonanie „Obławy” Kaczmarskiego podczas krakowskiej premiery. „Szeherezada” wiązała się z tym, że na scenie pojawiam się w roli instrumentalisty. Gram mianowicie na flugelhornie, czyli takiej ciut większej trąbce. Instrument dostałem na czterdzieste urodziny od przyjaciół. I pomyślałem, że fajnie byłoby się nauczyć na nim grać i wystąpić na scenie. „Szeherezada” jest projektem z moją własną muzyką, więc nie zachodziła obawa, że obrażę jakiegoś kompozytora. Tak więc stanąłem obok znakomitych kolegów „dęciaków” i zagrałem z nimi w sekcji. Bez wątpienia było to dla mnie wielkie wyzwanie i przeżycie. Jeśli natomiast chodzi o „Alicję w krainie muzycznej magii” była to niesamowita przygoda. Wspomnę choćby pracę z cudownym Zbyszkiem Wodeckim, który występuje na ekranie w roli skrzypka na dachu. Kręciliśmy te ujęcia na dachu budynku, z którego mieliśmy widok na Wisłę i Wawel. Na tym tle Zbyszek wykonywał 24 kaprys Paganiniego. To było coś!

„Symphonica 1” była absolutnym hitem w Filharmonii Koszalińskiej. Dosłownie porwała słuchaczy. Zabrzmiały przeboje takich zespołów, jak: Metallica, Nirvana, Pearl Jam, Deep Purple, AC/DC, Guns N' Roses. Jakie utwory usłyszymy tym razem – w edycji Rock of Poland?
„Skóra”, „Kocham Cię jak Irlandię”, „Nieprzemakalni”, „Piosenka młodych wioślarzy”, „Kocham wolność”, „I nikomu nie wolno”, „Misiowie puszyści” - to tylko niektóre. Będzie to z pewnością koncert, którego repertuar określiłbym jako muzyczna petarda.

Czym kierowaliście się w doborze repertuaru? Czy chcieliście opowiedzieć jakąś historię, czy może opowiedzieć nieco o... historii Polski?
Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale rzeczywiście będzie troszkę historii. Koncert zaczyna się bowiem dość zaskakująco. Na ekranie pojawia się postać przywołana z tamtych czasów, która przemawia do widzów charakterystycznym językiem komunistycznych notabli. Jest to mocny początek, po którym napięcie już tylko powoli wzrasta. Co do doboru repertuaru to, jak zawsze w takich wypadkach, problemem nie było co zagrać, ale z czego zrezygnować.

Polska muzyka lat 80. - jaka była? Często był to głos wolnościowy, często okrzyk buntu. Czasem poetycki, bywał też niepokorny...
Z pewnością był to mocny przekaz. Tekst stanowił ważny element. Czasem mam wrażenie ważniejszy od muzyki. Nie było komputerowej obróbki dźwięku, strojenia wokali w studio itd. Dlatego ta twórczość jest niezwykle autentyczna. Celowo wybraliśmy utwory nie z głównego nurtu lecz takie, które dziś mogłyby mieć problem z zaistnieniem w komercyjnej rozgłośni. I to jest dla tych piosenek najlepszą rekomendacją.

Dla wielu osób koncert może być nostalgiczną podróżą do przeszłości. Jak reagują słuchacze podczas tego właśnie show?
Z pewnością jest sporo nostalgii. Ktoś pierwszy raz pocałował dziewczynę przy tym utworze, ktoś był na manifestacji, gdzie śpiewano inny. Ale ostatecznie jest to świetna zabawa. Podczas bisów na koncercie w rzeszowskiej filharmonii w górę poszły marynary. To był piękny widok. Elegancko ubrani czterdziestolatkowie, krzyczący na całe gardło i wymachujący garderobą. Mam wrażenie, że w filharmonii nie jest to widok codzienny.

Na koniec przypomnijmy – kogo usłyszymy w projekcie „Symphonica 2”? Głosy mocno rockowe zabrzmią w towarzystwie operowych.
Scenę rozsadzi dynamit Damian Ukeje, lont podpali nieobliczalna Małgosia Ostrowska. Nostalgiczny „drwal” Ernest Staniaszek wszystko delikatnie wyciszy i zaczaruje, a Sylwia Lorens, która jest odpowiedzialna za produkcję widowiska postara się swym niezwykłym operowym głosem wprowadzić element sztuki klasycznej w tę rockowo-undergroundową magmę.

A instrumentarium?
Klasyczna sekcja naturalnie, czyli bębny bas, gitara i piano. Prócz tego instrumenty dęte, czyli tak zwane rury i instrumenty smyczkowe. Zapraszam gorąco do filharmonii w Szczecinie (11 lutego) i w Koszalinie (12 lutego). Przywozimy Wam kawał dobrej polskiej muzyki w pigułce. Nie pożałujecie!

Bilety, ceny, termin
Projekt Symphonica 2 Rock of Poland zagości na scenie Filharmonii Koszalińskiej 12 lutego 2018 r. o godz. 20.15.
Bilety w cenach od 89 do 139 zł do nabycia w kasie biletowej Filharmonii, ul. Piastowska 2, tel. 94 342 62 20, redakcji „Głosu”, ul. A. Mickiewicza 24, 94 347 35 16 i na www.kupbilecik.pl

Zobacz relację z pierwszej części Symphoniki w Koszalinie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!