Chodzi o sprawę, którą kilkakrotnie opisywaliśmy na łamach. Przy okazji budowy ostrogi obok przystani Koszałka na jeziorze Jamno, Zachodniopomorski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych zasypał kilka tysięcy metrów kwadratowych trzcinowiska.
Zrobił to bezprawnie, toteż Starosta Koszaliński nakazał przywrócenie terenu do poprzedniego stanu. Ta decyzja została zaskarżona przez meliorantów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego - wskazywali oni, że starosta nie wysłuchał ich racji. Skargę złożyło także stowarzyszenie Terra, które z kolei domagało się od starosty finansowego ukarania ZZMiUW oraz wskazania bezpiecznego dla środowiska sposobu naprawienia szkód.
W listopadzie informowaliśmy, że SKO uznało rację skarżących i nakazało starostwu ponownie rozpatrzyć sprawę. Choć wydawałoby się, że to po myśli Terry, stowarzyszenie na początku grudnia zaskarżyło decyzję SKO do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. - Nie robimy tego, żeby przeciągać sprawę, a wręcz przeciwnie, by przyspieszyć jej bieg - uzasadnia Krzysztof Najda, przedstawiciel Terry. - Ponowne rozpatrywanie sprawy przez starostwo jest bezcelowe, bo fakty zostały ustalone. Spowodowałoby to stratę kolejnych tygodni, kolejne odwołania i tak w nieskończoność. Kierując sprawę bezpośrednio do sądu, otrzymamy ostateczną decyzję, od której melioranci będą mogli już tylko złożyć kasację.
O tym, że wina ZZMiUW jest niezbita, ma świadczyć także skierowane doń pismo Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Szczecinie. RDOŚ potwierdza w nim zniszczenie przez meliorantów siedlisk gatunków chronionych i wzywa ich do złożenia wniosku o uzgodnienie działań w kierunku naprawienia poczynionych szkód.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?