MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Szalone nożyczki" w koszalińskim teatrze. Decydują widzowie

Joanna Krężelewska
"Szalone nożyczki” to interaktywne przedstawienie, w którym przebieg akcji zależy w dużej mierze od publiczności. Na scenę zaproszony został na przykład widz (z prawej), który z własnej komórki zadzwonił pod podany numer, by sprawdzić wersję zdarzeń opowiedzianą przez Helenę Dąbek, jedną z podejrzanych.
"Szalone nożyczki” to interaktywne przedstawienie, w którym przebieg akcji zależy w dużej mierze od publiczności. Na scenę zaproszony został na przykład widz (z prawej), który z własnej komórki zadzwonił pod podany numer, by sprawdzić wersję zdarzeń opowiedzianą przez Helenę Dąbek, jedną z podejrzanych. Radek Koleśnik
Dwóch policjantów, ofiara zabójstwa, cztery podejrzane osoby, a na widowni... świadkowie. To spektakl "Szalone nożyczki".

Komedią kryminalną, której amerykańska odsłona trafiła do księgi rekordów Guinnessa jako najdłużej grane w USA niemusicalowe przedstawienie, Bałtycki Teatr Dramatyczny zainaugurował w sobotę nowy sezon artystyczny. Nietypowo, bo na początku nie było długiej listy powitań, przemówień - kiedy widzowie zapełniali salę, na scenie już toczyła się akcja, a z głośników rozbrzmiewały przeboje popu.

Aktorzy zaprosili do salonu fryzjerskiego "Szalone nożyczki", który prowadzi Antoni Kędziorek (Artur Poczesny). Pierwszy akt to splot zabawnych dialogów i scenek z salonu fryzjerskiego. Akcja umiejscowiona jest w Koszalinie, więc raz po raz padają nawiązania do miejsc, ludzi i wydarzeń, które znamy. Zwykły dzień, wypełniony pogaduszkami i ploteczkami, przerywa informacja o śmierci mieszkającej nad salonem pianistki Izabeli Czerny.

Kobieta została zamordowana. Rozpoczyna się śledztwo, które prowadzi Dominik Kowalewski, inspektor z koszalińskiej komendy (Wojciech Rogowski). Nagle zapalają się światła i sceną staje się też widownia. Widzowie muszą pomóc w rekonstrukcji zdarzeń, a w drugiej części spektaklu to publiczność zadaje pytania i od niej zależy przebieg śledztwa. Każdy może się poczuć, jak detektyw. Na koniec w teatrze demokratycznie, bo przez głosowanie, widzowie decydują o tym, kto ich zdaniem jest mordercą - szef salonu Tonio, fryzjerka Basia czy może handlarz antykami Edward. Aktorzy są przygotowani na różne zakończenia.

Podczas przerwy w przestawieniu widzowie mają też możliwość porozmawiania ze śledczym, który czeka na nich w foyer. Pozostali aktorzy - to ciekawostka - nie schodzą ze sceny - są bowiem podejrzanymi i mają zakaz opuszczania salonu. Tych, którzy pozostali na widowni, Tonio częstuje cukierkami, zagaduje.

Komedia lekka i przyjemna, interakcja z aktorami, żarty i przerysowania, elementy koszalińskiej rzeczywistości, które gwarantują świeżość i wrażenie niedomknięcia scenariusza - to wszystko spodobało się widzom. Raz po raz wybuchały salwy śmiechu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!