Szczecinianka Urszula Golema wybrana najbardziej wpływową kobietą w Polsce. WIDEO, ZDJĘCIA

Właśnie uhonorowaliśmy Urszulę Golemę statuetkami (jedna za zwycięstwo w wojewódzkiej edycji plebiscytu i druga za ogólnopolską edycję), książkami, w których jest główną bohaterką (z powodu pandemii nie mogliśmy zorganizować specjalnej gali, stąd książka) i specjalnym voucherem na pobyt dwuosobowy w SPA.

Oczywiście były też kwiaty, gratulacje, symboliczne uściski rąk (bo przecież obowiązuje reżim sanitarny, więc były stuknięcia się łokciami).

Urszula Golema zdobyła zwycięskie głosy za akcję jaką przeprowadziła wraz z całą załogą i rodziną w czasie pierwszego lockdownu. W swojej restauracji w Szczecinie "Karczma pod Kogutem" wydała ponad 3,5 tysiąca obiadów dla medyków.

- To był trudny okres dla całej służby zdrowia - wspomina dziś Urszula Golema. - Gotowaliśmy wtedy (i nadal gotujemy) obiady dla klientów na wynos i pomyśleliśmy, że nie będzie to specjalnym dla nas kłopotem ugotować obiady dla pracowników służby zdrowia. Nikt wtedy się nie spodziewał, że zamknięcie gastronomii będzie tak długo trwało, a wiedzieliśmy, że medycy w czasach pandemii dają z siebie wszystko. Chcieliśmy się im odwdzięczyć.

W czasie prowadzenia akcji "Obiady dla medyków" restaurację Urszuli Golemy okradł złodziej. Ale to tylko zmobilizowało i restauratorów, szczecinian i przyjaciół na całym świecie (głównie z Włoch i USA), którzy na platformie crowdfundingowej, zbierali pieniądze na kolejne obiady dla pracowników służby zdrowia.

Pytana o kondycję branży w Polsce (jest współwłaścicielką kilku lokali, nie tylko w Szczecinie) przyznała, że w gastronomii w tej chwili jest bardzo ciężko.

- Pieniądze z pomocy rządowej już dawno się skończyły. Lokale bankrutują. Na otwarcie całej naszej branży czekamy z utęsknieniem - podkreśliła. - Wielu z nas chce otworzyć swoje biznesu jak najszybciej. Jesteśmy gotowi.

Urszula Golema nie zwolniła przez cały czas pandemii żadnego pracownika (a ma ich 300), choć tylko jeden jej lokal jest otwarty (właśnie "Karczma pod Kogutem", gdzie wydaje dania na wynos).

- Nawet zatrudniamy ponownie - dodaje. - Jak komuś się kończy umowa o pracę, to proponujemy mu na przykład pół etatu. Nie możemy w tej chwili tych ludzi zostawić tak zupełnie na lodzie. Gdzie oni znajdą teraz pracę? A muszą przecież z czegoś żyć.