Aż 3 milionów złotych musi szukać w budżecie burmistrz Darłowa. Właśnie tyle wynosi różnica w bieżących dochodach i wydatkach miasta. A ponieważ przepisy są takie, że deficytu nie można "zasypać" na przykład zyskiem ze sprzedaży nadmorskich działek, oszczędności trzeba szukać w codziennych wydatkach. - Niestety również w oświacie, która stanowi największe obciążenie dla budżetu gmin - mówi Arkadiusz Klimowicz, burmistrz Darłowa.
To właśnie stąd planowane zmiany w ostatnim publicznym przedszkolu w tym mieście. - Cztery klasy przedszkolne, które dziś opiekują się dziećmi w budynku dawnego "przedszkola wojskowego" przy ul. Wieniawskiego, od 1 września przestaną być samorządowe. Ale niekoniecznie musi tam powstać przedszkole prywatne. Może być na przykład przedszkole prowadzone przez stowarzyszenie zawiązane przez rodziców i pracowników, podobnie jak to zrobiono w Darłówku - mówi burmistrz. Dla budżetu miasta każdy z tych wariantów zakłada 25 procent oszczędności.
Na tym jednak nie koniec. - Nie obędzie się bez zwolnień pracowników i nauczycieli w innych placówkach podległych miastu. Ile dokładnie osób pożegna się z pracą? Jeszcze trudno powiedzieć - mówi burmistrz Klimowicz. - Ale to nieuniknione - dodaje.
O ile jednak w Darłowie jako główną przyczynę cięć w szkołach wskazują niż demograficzny, o tyle zupełnie niezrozumiałe dla rodziców są decyzje wójta gminy wiejskiej Darłowo Franciszka Kupracza.
- Z jednej strony słyszymy, że gmina wkrótce ma zarabiać rocznie na wiatrakach aż 8 milionów złotych, a tymczasem wójt mówi, że trzeba oszczędzać na szkołach - denerwowali się rodzice dzieci uczęszczających do Zespołu Szkół w Dąbkach. Wójt chce, by tę placówkę, podobnie jak już kilka innych w gminie przekształcić w społeczną.
Dlaczego? - Bo to dużo tańsze dla samorządu. Nie mogę czekać aż gmina zbankrutuje. Szkoły nie mogą w nieskończoność przejadać pieniędzy wszystkich mieszkańców. A zysk z wiatraków? Muszę inwestować. Kanalizacja i drogi - o to też walczą ludzie - tłumaczy Franciszek Kupracz, wójt gminy Darłowo.
Każdą złotówkę oglądają też w gminie Postomino. Dlatego też nowo otwarte kilka tygodni temu przedszkole już od początku działa jako niepubliczne. Prowadzi je stowarzyszenie. - To dużo tańsze dla gminy - mówi wójt Janusz Bojkowski.
Dużo spokojniej jest na razie w Sławnie, gdzie wciąż działają cztery publiczne przedszkola, dwie szkoły podstawowe i gimnazjum. - Żadnych zmian na razie nie przewiduję, bo wychodzę z założenia, że utrzymanie szkół i przedszkoli to najważniejsze zadanie gminy - mówi Krzysztof Frankenstein, burmistrz Sławna. Bez oszczędzania jednak i tutaj się nie obędzie. - Musimy znaleźć w budżecie około pół miliona złotych. Ale wolę na przykład wyłączać nocą oświetlenie na dwie godziny niż wprowadzać rewolucyjne rozwiązania w oświacie, które dużo bardziej uderzają w mieszkańców - mówi Krzysztof Frankenstein.
Komentarz: Po co nam gmina
W pełni rozumiem rodziców walczących o utrzymanie przedszkola w Darłowie, czy też Zespołu Szkół w Dąbkach. Podobnie jak oni wychodzę z założenia, że utrzymanie szkół i przedszkoli to najważniejsze zadanie gminy. A skoro najważniejsze, to nie można na nim oszczędzać w pierwszej kolejności.
Z drugiej strony skoro nawet prowadzenie szkół i przedszkoli można oddać w ręce stowarzyszeń, to być może z czasem sensowne stanie się pytanie: po co nam gmina?
Rafał Nagórski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?