Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoły w Szczecinku przed wielkimi zmianami. O 6-latkach zdecydują rodzice

Rajmund Wełnic
Tegoroczne pasowanie pierwszaków w SP1 Szczecinek
Tegoroczne pasowanie pierwszaków w SP1 Szczecinek Rajmund Wełnic

- Nie muszę już myśleć o likwidowaniu kolejnej szkoły, a z demografii wynikałaby taka możliwość i jestem szczęśliwy, że nie będziemy musieli podejmować tak rygorystycznych decyzji, przynajmniej do roku 2020 mamy spokój – mówi starosta szczecinecki Krzysztof Lis. – Przecież połączenie „budowlanki” i „mechanika” w Zespół Szkół Technicznych przeprowadziliśmy nie dlatego, że mieliśmy taki kaprys, ale zmusiła nas do tego zmniejszająca się liczba uczniów.

Jak wiadomo Prawo i Sprawiedliwość zapowiedziało przewrót w systemie edukacji – już od przyszłego roku ma być zniesiony obowiązek szkolny dla 6-latków (rodzice będą sami decydować kiedy poślą dziecko do szkoły), zlikwidowane też będą poprzez wygaszenie gimnazja i za kilka lat znowu działać będzie 8-klasowa szkoła podstawowa i 4-letnie licea. To oznacza, że w szkołach podległych powiatowi przybędzie cały rocznik – w powiecie szczecineckim jakieś 860 uczniów (obecnie jest ich 3,2 tys. i ponad 400 nauczycieli). To oznacza pracę dla nauczycieli i zapełnienie pustoszejących budynków szkolnych.

– Oczywiście zyskamy, ale można powiedzieć, że odzyskujemy to co kiedyś przy reformie straciliśmy – mówi Krzysztof Lis. – Uważam, że zmiana będzie korzystna dla młodzieży, głównie z uwagi na proces edukacyjny. Teraz, przy 3-letnim trybie kształcenia, tak naprawdę z uczniami pracuje się nieco ponad dwa lata, bo ostatnia klasa jest już poświęcona na przygotowanie do matury.

Jeden dodatkowy rocznik to także więcej pracy dla nauczycieli, sęk w tym że dla tych z szkół średnich (także w podstawówkach, gdzie przybędą dwa roczniki). A co z nauczycielami z gimnazjów? PiS zapewnia, że nie stracą pracy, ale obawy gimnazjalnych nauczycieli są ogromne. Boją się, że dyrektorzy szkół dodatkowe godziny będą woleli najpierw dać „swoim” nauczycielom, a dopiero potem zatrudnić nowych. Bez tego zapewne się nie obejdzie, bo w końcu ktoś dzieci uczyć musi, ale czy dla wszystkich wystarczy pracy? Zwłaszcza, że podstawówki i szkoły średnie mają różne organy prowadzące – gminę i powiat – i wymaga to ich współdziałania. Akurat w Szczecinku samorządy zgodnie współpracują i nie powinno być z tym problemu. Starosta Krzysztof Lis mówi, że konieczne będą wcześniejsze rozmowy o tym, kogo i w jakich specjalnościach z gimnazjów mogłyby przyjąć szkoły średnie. – Nie ukrywam, że liczę przy tym na współpracę ze Związkiem Nauczycielstwa Polskiego i Solidarnością – starosta zapewnia, że razem z miastem będą starali się, aby nikt na reformie nie ucierpiał.

– Pamiętajmy, że to nie ma być mechaniczny podział do starego systemu kształcenia, ale też nowa podstawa programowa: mówi się chociażby o zwiększeniu godzin z historii czy o większym nacisku na kształcenie zawodowe.

- Na razie znamy tylko zapowiedzi i zapewnienia pani minister, że nikt pracy nie traci, bo przepisy towarzyszące reformie mają nauczycielom zagwarantować przejście na mocy art. 23 Kodeksu pracy – mówi Cezary Jankowski, szef oświatowej Solidarności w Szczecinku. – Musi się też oczywiście zmienić podstawa programowa, a także mówi się o zmniejszeniu liczebności oddziałów, co w sumie da dodatkowe godziny. Dobrze, że wycofujemy się z błędu, jakim było wypaczenie idei gimnazjów, bo potworzono szkoły-molochy.

W rozważania o szczegółach kolejnej rewolucji w edukacji nie chce brnąć Joanna Powałka, szefowa Miejskiej Jednostki Obsługi Oświaty w Szczecinku, której podlegają przedszkola, podstawówki i gimnazja.

– Na razie cały czas słyszymy zapowiedzi, więc żadnych przymiarek do zmian organizacyjnych nie czynię – mówi. – Przyznam, że nie wiem, czy jest dziś sens likwidować gimnazja, czy rządowi będzie zależało na konflikcie ze związkami nauczycielskimi? Gimnazja to dziś inne szkoły niż na początku, bo uczy się w nich nawet trzy razy mniej dzieci niż wtedy. Wiele problemów wychowawczych rozwiązano. Ponadto nie wiadomo, jak zachowają się rodzice, gdy ich 6-latek znajdzie się w jednej szkole z dryblasem z VIII klasy. Pomijam już to, że zmiany i wygaszanie gimnazjów najwcześniej mogłyby się zacząć w roku 2017, bo odpowiednio wcześniej gminy musiałyby przyjąć uchwały o likwidacji.

Według nas akurat Szczecinek – na dodatek przy niżu demograficznym – nie miałby problemów lokalowych z reformą. Gimnazjalna „trójka” została wydzielona z SP7 i powrót do 8-klas będzie tu łatwy, podobnie jest G2 działającym w strukturach Zespołu Szkół, ze szkołą podstawową na bazie dawnej „piątki”. Gorzej z G1, które działa samodzielnie w dawnej SP3 – nie wiadomo, czy jej uczniów „rozparcelować” po innych podstawówkach, czy też utworzyć tu osobną szkołę. Zamykać szkoda, bo warunki nauki ma znakomite.

Jest też jeszcze jeden problem – jeżeli szybko zniesiony zostanie obowiązek szkolny dla 6-latków, to wiadomo, że w roku szkolnym 2016/2017 pierwszych klas będzie raczej mało. Rocznik 2009 w dużej części poszedł do pierwszej klasy już teraz, a dzieci z rocznika 2008 czekałoby to dopiero za dwa lata. Pojawia się dziura. – W Szczecinku około 35 procent sześciolatków uzyskało odroczenia, więc razem dziećmi z rocznika 2008, których rodzice zdecydują się na posłanie ich do szkoły jako sześciolatków, nabór na pewno będzie – uspokaja Joanna Powałka. – Jaki? Musiałabym być wróżką, aby to wiedzieć. Podobnie było przez ostatnie dwa lata, w sumie do końca wakacji nie byliśmy pewni, ile klas pierwszych uda nam się utworzyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!