Koniec września 1939. Transporty żołnierzy polskich wziętych do niewoli w "korytarzu" przemierzają Pomorze.
Niemcy przygotowali dla nich obozy w Czarnem, Tychowie koło Białogardu, w Dobiehniewie, przy poligonie w Bornym Sulinowie i w Choszcznie.
Do tego ostatniego obozu - okrężną drogą przez Prusy Wschodnie i Saksonię - trafia między innymi majorHenryk Sucharski, dowódca 200 Polaków broniących Westerplatte.
Tu w 1940 roku w obozowej gazetce po raz pierwszy opisał obronę gdańskiego półwyspu.
Niemcy, w przeciwieństwie do Rosjan, generalnie przestrzegają zasad postępowania z jeńcami określonych w konwencji genewskiej. Większość polskich oficerów w pomorskich obozach, w przeciwieństwie do tych, którzy znaleźli się w mocy ZSRR, dożyje końca wojny. Polacy ranni w walkach są leczeni w szpitalach. Polscy żołnierze trafiają m.in. do pływającego lazaretu zorganizowanego na pokładzie "Wilhelma Gustloffa", który
później - w zupełnie odmiennych okolicznościach - zatonie nieopodal Łeby.
Jak patrzą na pobitych polskich żołnierzy niemieccy mieszkańcy tych ziem? Wrogo.
Widzą w nich niedoszłych najeźdźców Pomorza. Propagandzista Eduard Stielow, autor spisanych na gorąco zapisków, które ukazały się na łamach Lęborskiego Kalendarza na rok 1940 (Heimat - Kalender des Kreises Lauenburg i P. fuer das Jahr 1940), pisze o rozmowach z polskimi jeńcami prowadzonych przy jenieckim
punkcie zbornym przy szpitalu w Lęborku. - Z niedowierzaniem patrzyli na Lębork i Słupsk. Sądzili, że te miasta dawno już zostały obrócone w popioły i gruzy - czytamy w relacji Stielowa. - A więc w każdym bądź razie istniały takie zamiary.
Według Niemca z Lęborka, Polacy chcieli też zatopić północną część powiatu lęborskiego, spiętrzając wody Piaśnicy, ale udało się im zalać tylko łąki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?