- Najpierw była mowa o tym, że złoty "darłowiak" będzie kosztował 700 złotych. Poszedłem kupić, a w muzeum kazali mi płacić za niego 2 tysiące. To jakieś oszustwo! - denerwuje się Czytelnik z Darłowa.
Chodzi o monety, które w ramach letniej promocji Darłowo zdecydowało się wypuścić na lokalny rynek. Jak już pisaliśmy, w obiegu miały się pojawić dukaty lokalne o nominałach 7 złotych (bimetaliczny), 70 złotych (srebrny) i 700 złotych (złoty). Te pierwsze już są dostępne. Co więcej, można nimi nawet płacić w niektórych darłowskich sklepach.
Na srebrne i złote, czyli wyłącznie kolekcjonerskie, trzeba jeszcze poczekać, bo są dopiero bite przez Mennicę Państwową w Warszawie. Do Darłowa "przyjadą" w sierpniu. Z tym, że nie będą kosztowały tak, jak informował wcześniej ratusz. Chętni na zakup muszą się przygotować na dużo większy wydatek.
Srebrny dukat o nominale 70 złotych ma być bowiem warty aż 170 złotych, a złoty o nominale 700 złotych aż 1.900 złotych. Obecne już w sprzedaży 7-złotowe "darłowiaki" też więcej kosztują - sprzedawcy doliczają do nich jeszcze 22-procentowy VAT. To - jak nam powiedział Jerzy Buziałkowski, dyrektor muzeum, które zajmuje się rozprowadzaniem monet - konieczność wobec fiskusa.
Co z tymi cenami? - To była jakaś pomyłka, bo inaczej nie da się tego wytłumaczyć i nie wiem, dlaczego takie informacje podawał ratusz - mówi Jerzy Buziałkowski. - My nigdy nie podawaliśmy, że srebrna moneta będzie po 70 zł, a złota po 700 złotych. To są nominały, a nie wartości monet. Natomiast o ich wartości decyduje mennica.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?