Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajny poligon Hitlera

PIOTR GULBICKI
To jedyna oryginalna rakieta Rheinbote, jaka się jeszcze zachowała. Obok Mirosław Nastały.
To jedyna oryginalna rakieta Rheinbote, jaka się jeszcze zachowała. Obok Mirosław Nastały. Piotr Gulbicki
Lesiste tereny na zachód od Łeby, obszar Słowińskiego Parku Narodowego. Cisza, spokój, rzadkie gatunki roślin i zwierząt. Mało kto wie, że w latach 40. ubiegłego stulecia mieścił się tu ściśle tajny poligon doświadczalny Luftwaffe. Prowadzone w tym miejscu prace nad "cudowną bronią" miały wpłynąć na przebieg II wojny światowej.

Wieś Rąbka w pobliżu Łeby. Mijamy szlaban, idziemy w kierunku oddalonych o kilka kilometrów stąd ruchomych wydm. Przy drodze widać pozostałości poniemieckich bunkrów wartowniczych. W tej okolicy wiosną 1943 r. hitlerowcy założyli obóz, w którym więzili radzieckich jeńców wojennych. Jeńcy mieszkali w drewnianych barakach ogrodzonych płotem z drutu kolczastego, a ich zadaniem była budowa betonowej drogi prowadzącej do nowej wyrzutni rakiet, która miała powstać w tzw. Krainie Komarów. Po zakończeniu prac najprawdopodobniej wszystkich jeńców rozstrzelano.

Posłaniec Renu

Był styczeń 1941 r., kiedy do Łeby przybył Heinrich Huppertz. To jego wyznaczono na kierownika mającego tu powstać poligonu, do pomocy przydzielając mu zespół doświadczonych naukowców. Nad całością przedsięwzięcia czuwał generał Weise. Huppertz był zatrudniony w słynnej firmie zbrojeniowej Rheinmetall-Borsig mającej wieloletnie doświadczenie w produkcji i badaniach nad rakietami. Siedziba firmy mieściła się w Düsseldorfie, jednak po kilku miesiącach wojny część prac prowadzono również w specjalnie utworzonym zakładzie w dzielnicy Berlina - Marienfielde. Na poligonie w okolicach Łeby nowa broń miała być testowana. Pierwsze obiekty powstały w rejonie starej Łeby, a następnie na zachód od miasta wyrosła sieć bunkrów i umocnień oraz wyrzutnia główna. Po jej wybudowaniu rozpoczęto eksperymenty z rakietą Rheinbote (Posłaniec Renu). Była to rakieta typu ziemia-ziemia składająca się z trzech silników odłączających się w kolejnych fazach lotu, natomiast w cel miała trafiać głowica wypełniona ładunkiem wybuchowym.
- Na ówczesne czasy była to bardzo nowoczesna broń, nad którą badania prowadzono ponad trzy lata. W warunkach bojowych zastosowano ją jednak tylko raz, w 1945 roku, kiedy z terenu Holandii odpalono 24 rakiety w kierunku Antwerpii. Ale żadna z nich nie trafiła w cel, wszystkie poleciały za daleko - opowiada historyk Mirosław Nastały.
Według zamierzeń niemieckich strategów, Rheinbote, którą nazywano Latającym Ołówkiem, miała być udoskonaloną wersją słynnej rakiety V2. Nadzór nad pracami przy obu tych rakietach sprawował generał SS Hans Kammler.

Dlaczego właśnie Łeba?

Hitlerowskie dowództwo nie miało wątpliwości, że okolice tego nadmorskiego miasteczka idealnie nadają się do prowadzenia tajnych działań. To był wymarzony teren - na uboczu, z dala od wielkich metropolii. Pierwszy etap budowy poligonu zakończono w marcu 1943 r. To wtedy radzieccy jeńcy rozpoczęli budowę wspomnianej już betonowej drogi, a trzy kilometry na zachód od Rąbki skonstruowano następną wyrzutnię. Tam miały być testowane rakiety przeciwlotnicze kierowane za pomocą fal radiowych. Pierwszą próbę z Rheintochter (Córka Renu) przeprowadzono w maju 1943 r., a w ciągu następnych miesięcy odpalono ponad 50 tego typu pocisków. Nie obyło się bez problemów - jedna z rakiet o mało nie spadła na Łebę - po "slalomie" nad miastem wylądowała w pobliżu jeziora Sarbsko. Ostatnią Córkę Renu wystrzelono w powietrze 18 stycznia 1945 r., tydzień przed ewakuacją obozu. Jednak były to jedynie prototypy, tej broni nigdy nie użyto podczas działań bojowych.
Poza Rheinbote i Rheintochter na poligonie prowadzono także prace nad innymi projektami. Na jeziorze Łebsko testowano różne rodzaje bomb, a jednym z ostatnich pomysłów niemieckich wojskowych stała się budowa działa rakietowego, z którego można by ostrzeliwać Londyn. W tym celu powstała betonowa platforma, na której zamontowano lufę o długości kilkunastu metrów, kalibrze 600 mm i wadze ponad stu ton. Prace nad działem rozpoczęto jednak zbyt późno - dopiero w drugiej połowie 1944 r. Później, ze względu na sytuację na froncie i ewakuację poligonu zostały zawieszone.

Więcej w wydaniu papierowym gazety.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!