Nie będzie jej doskwierać samotność. Poczciwy Żuk, Nyska, Star 29, Star 244, Star 25, czy lśniący Magirus Deutz Mercur 150D z 1966 roku – Tatra 148 dołączyła do całkiem licznej czerwonej brygady wozów, które przez lata służyły strażakom. – Znaleźliśmy ją w OSP w Moryniu. Do ubiegłego roku była wozem bojowym. Z emerytury wykupiła ją firma Homanit, która podarowała ją jako eksponat do powstającego Muzeum Pożarnictwa – mówi Waldemar Miśko, burmistrz Karlina.
Pojazdy stoją na razie pod dachem zabudowań na terenie Wyspy Biskupiej. Większość jest „na chodzie”, pozostałe czeka kilka napraw. Jeden z samochodów jest remontowany dzięki dotacji pozyskanej przez stowarzyszenie z Domacyna, z kolei charakterystycznym Starem 25 zajął się Mirosław Szewczyk, kierowca karlińskiej OSP. Remontuje go osobiście.
Samochody mają zostać zarejestrowane jako zabytki, a podziwiać je będzie można za kilka miesięcy. Docelowo mają być elementem ekspozycji Centrum Nauki, które chcą stworzyć włodarze Karlina.
- Zależało nam na tym wozie, bo Tatra brała udział w akcji gaśniczej w grudniu 1980 roku – podkreśla burmistrz Miśko. 40 lat temu w akcji gaszenia pożaru i opanowania erupcji ropy brało udział około 1500 osób – strażaków i sprzęt do Karlina sprowadzano z całej Polski i spoza jej granic. Zza wschodniej granicy przyjechały na przykład charakterystyczne pojazdy, które wyróżniał nawet kolor - białe drzwi kabin i podwójne białe pasy na nadwoziu. Główną „bronią” tych akurat pożarników był silnik odrzutowy na obrotowej platformie. Woda podawana byłą w strumień gazów spalinowych, a zamieniona w mgłę mogła skutecznie zdławić pożar szybu naftowego. – Niestety, spóźniliśmy się o kilka lat. Jeden z biorących udział w akcji w Karlinie gaśniczych wozów wodno-gazowych został ostatnio na Ukrainie przerobiony na żyletki. Wciąż szukamy innego egzemplarza tego modelu – zdradza Waldemar Miśko.
Tatra 148 uniknęła takiego losu. Była jednym z kilkudziesięciu ciężkich samochodów ratowniczo-gaśniczych, które na w latach 60. i 70. ubiegłego wieku rozpoczęły służbę w Straży Pożarnej. Przez ćwierć wieku należała do Portowej Straży Pożarnej w Świnoujściu. Wyposażona m.in. w zbiornik na wodę o pojemności 3 tys. litrów i zbiornik na środek pianotwórczy o pojemności 5,5 tys. litrów Tatra 148 była wozem pierwszego rzutu.
Dalsze losy Tatry opisuje Hubert Krysiak, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Moryniu w powiecie gryfińskim: - Antoni Byczek, na co dzień mieszkający w Moryniu ówczesny Komendant „Portówki”, zaoferował pomoc w wykupie samochodu dla jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej w Moryniu, którą wspierał od lat. Po długich negocjacjach burmistrz Morynia Bogdan Sternal podpisał umowę kupna z Zarządem Morskiego Portu Szczecin i Świnoujście za kwotę 20 tys. zł.
30 czerwca 2000 roku, po drobnych pracach konserwatorskich, samochód został wprowadzony do podziału bojowego. Strażacy zrezygnowali z przewozu środka pianotwórczego. Połączyli dwa zbiorniki, dzięki czemu Tatra 148 dysponowała zapasem aż 8,5 tys. litrów wody.
- Radość nie trwała długo, ponieważ w upalne lato 2001 roku, podczas pożaru zbóż i ściernisk, Tatra stanęła w płomieniach. Uszkodzeniu ulega cała instalacja elektryczna, opony nie nadawały się do dalszej eksploatacji. Zniszczona została powłoka lakiernicza – wspomina Hubert Krysiak, prezes OSP Moryń. - Jeszcze tego samego roku udało się zebrać fundusze na ratowanie pojazdu. Wczesną wiosną 2002 roku Tatra wróciła do podziału bojowego.
Przez kolejne lata dzielnie walczyła z pożarami nie tylko na terenie gminy Moryń, ale również w sąsiednich gminach Mieszkowice, Cedynia, Chojna a nawet Trzcińsko Zdrój. Trzy lata temu znów trzeba było naprawić wóz. Oczko w głowie strażaków przez dwa miesiące było remontowane w garażu jednostki. Naprawa samochodu od silnika po karoserie i wymianę zbiornika wodnego pochłonęła 30 tys. zł. - Mimo tak wielkich wysiłków w styczniu 2019 roku zaczęły się problemy z autopompą samochodu. W maju autopompa wydała z siebie ostatni dźwięk i zakończyła żywot. Zapadła ostateczna decyzja, aby samochód wycofać i zastąpić go w najbliższym czasie nowym – dodaje Hubert Krysiak, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Moryniu.
Samochód kupiła firma Homanit i przekazała, jako darowiznę do Muzeum Pożarnictwa w Karlinie. Tatra 148 stoi niedaleko wozu Magirus Deutz Mercur 150D z 1966 roku, który był na wyposażeniu niemieckiego zakładu Homanitu.
Burmistrz Miśko gorąco zachęca, by jeśli ktoś ma w swych zasobach dokumenty, zdjęciami, bądź informacjami o sprzęcie wykorzystywanym podczas akcji gaśniczej w 1980 roku, podzielił się nimi z powstającym w Karlinie Muzeum. – Wiem, że dla wielu z państwa dokumenty czy zdjęcia to cenne pamiątki. Mamy jednak możliwości wykonania cyfrowych kopii, dzięki czemu wiele osób będzie mogło korzystać z wiedzy i wspomnień zamkniętych w archiwaliach – mówi.
Za kilka lat powstające właśnie Muzeum Pożarnictwa ma zostać włączone w struktury planowanego Centrum Nauki. Interaktywne muzeum samorząd chce tworzyć w modelu publiczno-prywatnym. – Rozmawiamy z firmami, które prowadzą podobne obiekty w całej Polsce. Uważam, że w aktualne sytuacji szukanie partnera do tego przedsięwzięcia jest najlepszym rozwiązaniem – mówi Waldemar Miśko.
***
Pobierz bezpłatną aplikację Głosu Koszalińskiego i bądź na bieżąco!
Aplikacja jest bezpłatna i nie wymaga logowania.
Zobacz także: Lądowanie śmigłowca LPR na placu przed ratuszem w Koszalinie
Zobacz także: Konkurs "Pokochaj Koszalin" - rozdanie nagród zwycięzcom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?