Wiadomo, że ampułki z wadliwej partii leku stosowane były w koszalińskim szpitalu.
Fatalną zmianę składu ampułek, w których zamiast corhydronu przeznaczonego dla alergików i astmatyków znalazł się chlorsuccillin, specyfik stosowany podczas zabiegów chirurgicznych do zwiotczenia mięśni, potwierdziły badania Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego. Badania przeprowadzono po tym, gdy na początku października dwie pacjentki szpitala w Siedlcach, którym zrobiono zastrzyki z corhydronu, straciły przytomność i miały gwałtowny spadek ciśnienia. Od razu wstrzymano stosowanie tego leku, ale opinia publiczna dowiaduje się o sprawie dopiero teraz.
W szpitalach, hurtowniach i aptekach trwa nerwowe szukanie. - Mieliśmy fiolki z tej serii, ale u żadnego z pacjentów, któremu podaliśmy lek, nie wystąpiły skutki uboczne. Poza tym ostatnich 13 ampułek wycofaliśmy już z użytku. Mieliśmy je jeszcze na oddziale wewnętrznym "A" - informuje Monika Zaremba, rzecznik koszalińskiego szpitala.
Na pewno nie było ich w szpitalu w Sławnie. Dziś będzie wiadomo, czy lek jest w połczyńskim szpitalu. Opakowania z niebezpiecznej serii nie trafiły też do sprawdzanych przez nas koszalińskich hurtowni i aptek. Nie było i nie ma ich choćby w hurtowni "Torfarm", aptekach "Cefarm" przy ul. Piłsudskiego oraz "Przy Ratuszu" na Rynku Staromiejskim.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?