- Od pewnego czasu na rynku motoryzacyjnym obserwowaliśmy zachwiania równowagi wśród dilerów. Ze względu na tak zwane bonusy dilerzy, którzy sprzedawali największą liczbę aut w kraju lub też obejmowali zasięgiem swojej firmy większą powierzchnię, mogli liczyć u dostawcy aut na profity.
Inaczej mówiąc na niższe, bardziej atrakcyjne ceny. Równocześnie koszty sprzedaży aut zarówno w Poznaniu, Warszawie, czy też Szczecinie i w Koszalinie były takie same. Każdy diler musi posiadać odpowiednio przeszkolonych pracowników oraz mieć do dyspozycji cały, wymagany przez koncern park technologiczny, związany z diagnozowaniem i naprawami aut.
A co za tym idzie najwięksi dilerzy w Polsce mogli oferować swoim klientom lepsze ceny, również serwisu i napraw. Powodowało to spore rozchwianie na rynku motoryzacyjnym. Z jednej strony zmuszało to klientów z Koszalina, czy Słupska na wyjazd po zakup nowego auta do dużego miasta. Z drugiej efekt tego był taki, że jak grzyby po deszczu powstawały całe rzesze pośredników, którzy podobnie jak właściciele kantorów, korzystali z istniejącej różnicy cen.
Jak połączenie firm wpłynie na rynek? Co zyskają klienci, a co pracownicy koszalińskiej firmy? Czytaj we wtorek 28 grudnia w papierowym wydaniu "Głosu Koszalińskiego" oraz w e-wydaniu.
Czytaj e-wydanie »
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?