Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terra staje do wyborów. Joanna Pawłowicz kandydatką na burmistrza Szczecinka

(r)
Joanna Pawłowicz, czyli kandydatka Terry do ratusza.
Joanna Pawłowicz, czyli kandydatka Terry do ratusza. Fot. Rajmund Wełnic
Joanna Pawłowicz kolejnym kandydatem na burmistrza Szczecinka. Potwierdziły się tym samym nasze wcześniejsze informacje, że ekologiczne Stowarzyszenie Terra stanie do wyborów.

Wydarzenia na szczecineckiej scenie politycznej nabierają tempa. Dopiero co oficjalnym kandydatem na burmistrza został były szef Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych Andrzej Modrzejewski ze Wspólnoty Samorządowej, a już dołączyła do niego Joanna Pawłowicz, prezes Stowarzyszenia Terra, które od ponad roku walczy o poprawę stanu środowiska naturalnego. Oficjalnie decyzja o starcie w wyborach zostanie podana w środę na konferencji prasowej.

Przypomnijmy, że z obecnym burmistrzem Jerzym Hardie-Douglasem z Platformy Obywatelskiej konkurować będzie jeszcze Andrzej Bratkowski, radny Sojuszu Lewicy Demokratycznej, emerytowany nauczyciel historii.

Na własnym kandydatem zastanawia się jeszcze klub radnych Forum Samorządowego, który powstał o rozłamie we Wspólnocie Samorządowej Prawo i Sprawiedliwość.

Wywiad z Joanną Pawłowicz z 27 sierpnia 2010 roku

Joanna Pawłowicz, prezes SIS Terra: - Gdyby władza z nami współpracowała, to nie widzę potrzeby, abyśmy uaktywniali się wyborczo. Bo po co?
(fot. Fot. Rajmund Wełnic )

ROZMOWA z Joanną Pawłowicz, prezeską Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Terra w Szczecinku
- Co takiego się wydarzyło, że powstała Terra?

Joanna Pawłowicz: - Szczerze mówiąc nie planowaliśmy tego wcześniej. Decyzja o powołaniu organizacji zapadała z dnia na dzień. Wcześniej docierały do nas informacje o przekroczeniu poziomu benzo(a)pirenu nad Szczecinkiem, co wywoływało pewien niepokój. Kropką nad "i" były jednak plany budowy elektrociepłowni na "biomasę" przez Kronospan.

Miałam obawy o wpływ tej inwestycji na środowisko. Problem był złożony i w jego rozwiązanie zaangażowało się wiele osób, nie tylko z terenu Szczecinka, bo udało nam się także pozyskać ekspertów, którzy wsparli nas merytorycznie. Można powiedzieć, że Terra wyłoniła się z grona osób, które już ponad rok temu zaangażowały się w zbieranie podpisów pod protestem przeciwko kontrowersyjnej inwestycji.

Trzeba tu wspomnieć Panią Danutę Łukaszewicz, która jako pierwsza w Szczecinku rozpoczęła z własnej inicjatywy zbieranie podpisów. Szybko doszliśmy do wniosku, że aby skutecznie działać musimy zawiązać stowarzyszenie, gdyż mamy wówczas osobowość prawną, możemy być stroną w różnych postępowaniach. Przysłowiowy "Kowalski" w pojedynkę niewiele może. Przyznam szczerze, nie podejrzewałam wtedy, że to tak daleko zajdzie, ale im dalej w las, tym więcej drzew. Im bardziej się angażowaliśmy w działalność Terry, tym problem ekologii w Szczecinku okazywał się bardziej złożony.

- Terra dziś to...?

Joanna Pawłowicz:- Trzon to około 30 osób, które są bardzo aktywne i wchodzą w różne zagadnienia merytorycznie. Do tego około 10 ekspertów z terenu kraju. Nasza siła to ludzie. Wystarczy jeden telefon i możemy na nich liczyć. Członków mamy kilkuset i również na nich możemy polegać.

- Czy prezesowanie Terze to pani pierwsze doświadczenie z działalności w organizacjach ekologicznych?

Joanna Pawłowicz:- Może nie bezpośrednio, ale wcześniej przez kilka lat, jako nauczyciel biologii, prowadziłam międzynarodowy program edukacyjny "Europa Natura" dla młodzieży z Litwy, Niemiec, Norwegii i Polski finansowany przez UE. Przez 7 lat prowadziłam także Regionalne Centrum Edukacji Ekologicznej w Świątkach. Pakiet edukacyjny obejmował zajęcia terenowe, szkolenia, konkursy, seminaria dla kilku tysięcy osób rocznie. Tu doszły nowe wyzwania i obowiązki, chociażby przy pozyskiwaniu funduszy i oprawy merytorycznej proponowanych zajęć.

- Taka działalność - z całym szacunkiem - chyba jednak mocno różni się od codziennej harówki w organizacji bojowych ekologów?

Joanna Pawłowicz:- Owszem, różnica jest duża. Tam była praca z młodzieżą, ewentualnie dorosłymi zainteresowanymi edukacją ekologiczną. Teraz są konkretne działania, nie boję się użyć tego słowa "walka". Na pewno stawia większe wyzwania, jest bardziej odpowiedzialna. Wymaga też większej wiedzy. I większej odporności psychicznej. Dochodzą tutaj również kwestie prawne i tu mamy dużo szczęścia, gdyż swoją pomoc zaoferowali nam dwaj szczecineccy prawnicy Wojciech Litorowicz i Filip Sztukiel.

- Zdarzają się nieprzespane noce?

Joanna Pawłowicz:- Nie, uspokaja mnie fakt, że walczę w słusznej sprawie. Wiem, że to co robię ma sens, a duże poparcie społeczne daje siłę wewnętrzną.

- Co się przez ten rok udało załatwić?

Joanna Pawłowicz:- Przede wszystkim powstrzymać budowę elektrociepłowni na "biomasę", w której miały być także spalane odpady niebezpieczne. Największym naszym sukcesem jest to, że udało się przekonać urzędników do zmiany podejścia do problemu. Pan burmistrz zmienił zdanie, powołał eksperta, który także wyraził podobną do naszej opinię o tej inwestycji i wspólnie udało się nam ją zablokować oraz merytorycznie obalić wniosek Kronospanu.

Razem nie dopuściliśmy także do zatwierdzenia programu ochrony powietrza dla powiatu szczecineckiego. A przecież na początku i autorzy projektu, inspekcja ochrony środowiska i władze miasta podtrzymywali stanowisko, że to mieszkańcy są odpowiedzialni za przekroczenie poziomów benzo(a)pirenu. A na sesji Sejmiku, gdzie odrzucono POP, i my, i burmistrz, i reprezentant starostwa mówiliśmy jednym głosem. To była żmudna i trudna praca, aby przekonać urzędników do swoich argumentów. Udało nam się także zlokalizować nielegalne składowisko przy ulicy Leśnej i Trzcinnie. Monitorujemy także skład deszczówki wpływającej do jeziora. Trzykrotne badania potwierdziły tam obecność dużych ilości formaldehydu.

- O sukcesie można byłoby mówić, gdyby deszczówka była czysta.

Joanna Pawłowicz:- Tak, ale do czasu naszych badań władze miasta zapewniały, że ten problem został już załatwiony. Jeżeli przeznacza się duże pieniądze na rekultywację jeziora, to podstawą jest odcięcie wszelkich źródeł zanieczyszczeń. Przez ten rok zorganizowaliśmy także sporo spotkań z mieszkańcami, czy wieców w obronie czystego powietrza. Udało się także przełamać pewną barierę niemożności. Wcześniej, gdy nasilały się uciążliwości odorowe lub pylenie, ludzie mogli co najwyżej zamknąć okno. Teraz biorą telefon i dzwonią pod numery alarmowe.

- A porażki?

Joanna Pawłowicz:- Nie do końca układa nam się współpraca z ratuszem. A właściwie jej nie ma. Dajemy sobie z tym radę, ale na pewno lepiej byłoby, gdybyśmy działali razem, bo sprawy ochrony środowiska powinny być tematem nr 1 dla nas i dla urzędników.

- Dlaczego ta współpraca się nie układa?

Joanna Pawłowicz:- Naprawdę nie wiem. Mam swoje odczucia, ale nie chcę ich wyciągać na forum. Jako obserwatorzy uczestniczyliśmy aktywnie w pracach komisji ds. ochrony środowiska. Od stycznia nie zaprasza się nas na komisję, z drugiej strony mówi się, że nie chcemy współpracować.

- A może dlatego, że oskarża się was o robienie złej propagandy Szczecinkowi, że to miasto zatrute, że płoszycie turystów?

Joanna Pawłowicz:- Jeżeli padają takie zarzuty, a padają, bo je słyszymy w mediach, to stawiam pytanie: - gdzie i kiedy Terra taki przekaz wysłała? Kiedy powiedzieliśmy - nie przyjeżdżajcie do Szczecinka, bo tu jest skażone powietrze? Były możliwości na przykład przy okazji wizyty TVN wejść w maskach i transparentami całej Polsce oznajmić "mamy tego dość". Nie zrobiliśmy tego, choć były takie pomysły. Podstawą naszych działań są argumenty.

- Ale jeżeli państwo organizujecie wiec na obwodnicy, na którym ludzie maszerują w maskach przeciwgazowych i takie obrazki trafiają do mediów, to wnioski same się nasuwają widzom i czytelnikom.

Joanna Pawłowicz:- Z drugiej strony nie możemy problemu zamiatać pod dywan. Zawiedli nas urzędnicy i musieliśmy wziąć sprawę w swoje ręce. W tym przypadku walczymy, aby firma nie dostała pozwolenia na emisję amoniaku w ilości 24kg/h. Czy przy obecnym poziomie zanieczyszczenia powietrza, mozolnie opracowywanym POP dla benzo(a)pirenu i pyłu PM 10, nie mamy do tego prawa? Czy mamy czekać bezczynnie na kolejne pozwolenia wydawane w oderwaniu od rzeczywistości przez urzędników w odległym Szczecinie bez ekspertyz i opinii fachowców?

- Może władza was nie lubi, bo są podejrzenia, że na plecach ekologii chcecie wjechać do ratusza?

Joanna Pawłowicz:- Nie wiem, co z tego wyniknie. Gdyby władza z nami współpracowała, to nie widzę potrzeby, abyśmy uaktywniali się wyborczo. Bo po co? Gdyby nasze argumenty trafiały do włodarzy miasta, to nie byłoby takich historii jak pozytywna opinia burmistrza dla wniosku firmy Kronospan Polska, w którym chodzi między innymi o wykorzystanie energetyczne pyłu drzewnego (w tym pyłów ze szlifowania płyty wiórowej zawierających kleje).

W zarządzie Terry nie ma osób, które kiedykolwiek byłyby związane z jakąkolwiek partią. Oczywiście, wśród członków Terry są takie osoby, ale każdy ma takie prawo. Jesteśmy dalecy od polityki, bo nigdy wcześniej nie było potrzeby angażować się w politykę. Ale z drugiej strony nie spodziewaliśmy się, że działalność w stowarzyszeniu doprowadzi nas do takiego miejsca, że będziemy to rozważać. Żadne decyzje o starcie w wyborach jednak jeszcze nie zapadły. Nie chcemy się też wiązać z żadną partią, czy udzielać naszego poparcia. Wznieśmy się ponad wzajemne animozje i po raz kolejny razem rozwiążmy problem, tak jak było z zablokowaniem budowy "elektrociepłowni", czy wdrożeniem wadliwego programu ochrony powietrza.

Rozmawiał Rajmund Wełnic

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!