Tak wielkiego pogrzebu nie było tu dawno. Nic dziwnego, wójt Laufer był wyjątkowo lubianym samorządowcem. Zmarł nagle, w piątek z rana, tuż przed godziną siódmą. Przyjechał do pracy, zaparkował samochód i poszedł do sklepu po śniadanie. Wracając, przewrócił się na chodniku. Zmarł. Niedawno skończył 56 lat.
- Oj, to był bardzo dobry człowiek - mówi o zmarłym wójcie Karol Mazur. Ma 82 lata, więc sporo już widział w gminie.
- Jak się go o coś poprosiło, nie odmawiał. Jak mógł, pomógł. Jak nie mógł, ładnie wytłumaczył. Szkoda człowieka - pokręcił głową. Podobnie pani Genowefa Jurak:
- No jakbym go miała nie znać, jak on był tutejszy? To bardzo dobry człowiek. Bardzo - uroniła łzę.
Nie było nikogo, kto powiedziałby coś złego o wójcie. - I to nawet nie chodzi o to, że o zmarłych nie mówi się źle. On naprawdę był dobrym wójtem. W końcu rządził u nas już chyba piątą kadencję - liczył szybko pan Jan, mieszkaniec Oparzna, wsi, w której mieszkał Bernard Laufer.
To właśnie w kościele w tej miejscowości o godz. 14 odprawiona została msza żałobna. Godzinę później trumna z ciałem wójta była już chowana do grobu na starym cmentarzu w Świdwinie. Kondukt żałobny liczył prawie kilometr. Wójta żegnali przyjaciele, znajomi, radni, samorządowcy z niemal całego regionu, także policjanci, leśnicy i strażacy. Kwiatów było mnóstwo...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?