Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tną po pensjach

(mas)
Ratownik Piotr Rewiński dostał na konto nieco ponad 530 złotych. – To połowa należnej mi pensji – mówi.
Ratownik Piotr Rewiński dostał na konto nieco ponad 530 złotych. – To połowa należnej mi pensji – mówi. Radek Brzostek
Pracownicy koszalińskiego pogotowia ratunkowego są załamani. Właśnie dostali wypłaty - obcięte przez dyrektorkę o połowę. Niektórzy dostali jedynie po... 104 złote.

- Ja dostałam 125 złotych. To nawet nie połowa, bo część potrącono z racji pożyczki z Kasy Zapomogowo-Pożyczkowej. Proszę mnie nie pytać, jak przeżyję ten miesiąc - mówi jedna z dyspozytorek. To drugi miesiąc, kiedy pensje w pogotowiu są cięte o połowę z powodu problemów finansowych. Miesiąc temu po kilku dniach pracownicy otrzymali wyrównanie. Teraz będzie to możliwe dopiero na początku listopada, kiedy stacja dostanie kolejny przelew z funduszu zdrowia. Przemysław Missok, szef związków w pogotowiu, podobnie jak pozostali dostał połowę wynagrodzenia. - Nikt nas o tym nie uprzedził. Załoga jest zdruzgotana. Namawia do zaostrzenia protestu.
Sprawa dotyczy ponad 40 osób. Osobna sprawa to pensje lekarzy - oni mają dostać wypłaty 15 października. Dyrektorka pogotowia Beata Prusińska twierdzi, że postara się znaleźć dla nich niemalże całą potrzebną kwotę, bo boi się, że lekarze odejdą z pracy. - A to byłaby katastrofa - dodaje. - Ale proszę nie mówić, że załoga jest zaskoczona sytuacją. Uprzedzałam o tym. Nie mam wyjścia, potrzebuję też pieniędzy na paliwo, leki. Konieczny jest kredyt i restrukturyzacja (chodzi m.in. o zwolnienie 20 osób - dop. aut.). Żeby bank dał kredyt, muszę wprowadzić restrukturyzację, na którą nie godzi się załoga. Wciąż nie wiem, jak to się zakończy.
Do banku już trafił wniosek o 250 tys. złotych kredytu. Dyrektorka czeka też na sesję Rady Powiatu (25 października). Wtedy ma być uchwalony statut pogotowia. - Będzie podstawą do restrukturyzacji - kontynuuje B. Prusińska. Mówi, że pogotowie interweniowało w funduszu zdrowia w sprawie zawieszenia windykacji pieniędzy za niewłaściwe korzystanie z jednej z karetek (po 60 tys. miesięcznie). - Nic to nie dało - mówi dyrektor.
Co może się stać, gdy pogotowie nie dostanie kredytu, a problemy finansowe będą narastały? Czy stacja może być postawiona w stan likwidacji albo upadłości? - Nie. W grę wchodzi przekazanie zadań innej jednostce - mówi B. Prusińska. - Ale o tym nie chcę się wypowiadać. Liczę, że dostaniemy kredyt i uratujemy stację. Zapytaliśmy, czy dyrektorka także dostała mniejszą pensję. - Zarabiam 3 tys. zł netto. Na razie dostałam 70 procent za wrzesień. Nie wiem, kiedy dostanę wyrównanie. A za październik? Też nie wiem kiedy i ile otrzymam - odpowiada.
Związkowcy prawdopodobnie dzisiaj spotkają się w sprawie kłopotów w stacji z zarządem koszalińskiej "Solidarności".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!