Do Kołobrzegu i Mielna, choć mamy połowę lipca, dojedziemy bez żadnego problemu, nie stojąc w żadnym korku, a w centrum obu kurortów znajdziemy bardzo szybko miejsce parkingowe. To nie jest normalne. W Darłowie wczasowicze kręcą się tylko wokół portu. Wystarczy pójść 150-200 metrów na wschód lub zachód od kanału portowego, a natrafimy na pustkę. Smutne. Niestety, podobnie jest w każdej nadmorskiej miejscowości.
Pogoda? Były przecież upały. Teraz trochę popadało, ale lato mieliśmy na razie przyjemne, z wieloma dniami plażowymi, więc to na pewno nie przez nią.
Może to więc przez te niesprawiedliwe „paragony grozy”? - One na pewno nam zaszkodziły - komentują właściciele lokali gastronomicznych w Mielnie. - Mam w menu pizze po 17-25 złotych. Wielką, rodzinną, którą naje się nawet czteroosobowa rodzina, kupisz u mnie za 50 złotych. Gdzie tu paragon grozy? - pyta Jarosław Adamczewski, szef mieleńskiej pizzeri Kaprys.
- Dorsza w cieście kupisz u nas za 35 złotych. To taka drożyzna? Te paragony grozy prowokują jacyś hejterzy, którzy chcą sobie ponabijać kliknięcia na swoich stronach internetowych - uważa nasz kolejny rozmówca.
- Byłem w Biedronce i zrobiłem zakupy za 540 złotych. Czy powinienem ten rachunek dać na Facebooka i napisać, że mam paragon grozy z Biedry? - pyta retorycznie nasz kolejny rozmówca.
- Inflacja, szykujące się kolejne podwyżki cen za energię i rosnące kredyty - to są na pewno powody tego, że ludzi jest mniej - uważają nasi rozmówcy.
Przedsiębiorcy znad morza martwią się więc, ale nadzieja umiera ostatnia. Niemal wszyscy, z którymi rozmawialiśmy, uważają, że przed nami weekend prawdy. To właśnie teraz okaże się, czy rzeczywiście Polacy zrezygnowali z wakacji czy po prostu tegoroczny szczyt sezonu nieco się opóźnił. Bo ludzi jest też mniej nie tylko nad Bałtykiem, ale też w górach i na Mazurach.
Mariusz Ławro, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno - Uzdrowiskowego w Kołobrzegu przyznaje, że branża hotelarska odczuła, że tegoroczny sezon dopiero się rozkręca.
- Zaznaczam jednak, że nie wszyscy doświadczamy mniejszej liczby gości. W naszych ośrodkach w Kołobrzegu i Dźwirzynie szpilki nie da się włożyć, ale są obiekty, których właściciele potwierdzają mniejszą liczbę zajętych miejsc. W porównaniu do ubiegłego roku to nawet do kilkunastu procent mniejsze obłożenie. Trudno nie kojarzyć tego zjawiska z inflacją czy cenami paliw. Wszyscy mamy wrażenie, że sezon w tym roku „rozkręca się” wolniej, ale jak wynika z naszych obserwacji, od połowy lipca przyspieszy - uważa.
Podobnie mówi Janusz Szymański, szef hoteli Lidia w Darłówku i Unitral w Mielnie. - Szczyt sezonu powinien zacząć się teraz, w ten weekend i potrwa do połowy sierpnia - twierdzi.
- Jeśli chodzi o obłożenie w kwaterach prywatnych to mamy około 20 procent mniej gości - mówi z kolei Paweł Breszka, właściciel m. in. restauracji Casa Nostra w Darłówku.
- Przykład z ostatnich dni. Godzina 23, a na deptaku pusto. Wcześniej ludzie spacerowali nawet po północy. Ale zbliżamy się do szczytu sezonu i te najbliższe dni będą kluczowe.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?