To już plaga. Wandale w Koszalinie znów dali o sobie znać

Od jakiegoś czasu w koszalińskim Parku Książąt Pomorskich brakuje tabliczek informacyjnych umiejscowionych na kamiennych postumentach, przy najstarszych drzewach, pomnikach przyrody. Zniknęła wartość informacyjna, turystyczna oraz estetyczna. Po raz kolejny dali o sobie znać wandale.

Zobacz także: Przedsiębiorcy z Mielna protestują przeciw decyzji urzędników o zasłonięciu ich stoisk gazonami i wystawą

Przypomnijmy, że rewitalizacja Parku Książąt Pomorskich kosztowała miasto ponad 5 milionów złotych. Część tych pieniędzy to fundusze unijne. Roboty prowadziła koszalińska Selfa. Niedługo po zakończeniu remontu, jeszcze w 2013 roku, dochodziło do incydentów. Nie tylko tablice informacyjne, ale też np. zegar słoneczny, kosze, ławki, czy nawet płyty chodnikowe - to wszystko było albo kradzione, albo niszczone. Monitoring na zamaskowanych sprawców okazywał się nieskuteczny. Częstsze patrole straży miejskiej i policji również nie zdawały egzaminu. Aż w końcu Zarząd Dróg i Transportu Miejskiego, który odpowiedzialny był m.in. za wspomniane tablice, dał za wygraną. Przynajmniej na jakiś czas.

- To była walka z wiatrakami - przyznał Grzegorz Śliżewski główny specjalista z Wydziału Komunikacji Społecznej, Promocji i Turystyki Urzędu Miejskiego w Koszalinie. - Kolejne wymiany tabliczek, kontrole, czy monitoring nic nie dały. Nieznani sprawcy przychodzili nocą, niszczyli co popadło. Czasem nawet tydzień nie minął od kolejnej naprawy, czy wymiany, a już dochodziło do kolejnych aktów wandalizmu. Trudno mi sobie wyobrazić, do czego taka tabliczka miałaby być komuś potrzebna, czy komu przeszkadzała. Plan na dziś jest taki, by powstała nowa koncepcja tablic informacyjnych w parku, bardziej "antywandalowych", ale zapewne też i droższych. Z racji tego, że w tym roku w miejskiej kasie jest mniej pieniędzy, ustalenia w tej sprawie trzeba będzie odłożyć na przyszły rok. Wielka szkoda, że są w Koszalinie osoby, którym kompletnie nie zależy na tym, by ich okolica była zadbana i estetyczna, że koncentrują się tylko na niszczeniu - podsumował.

To szerszy i złożony problem w mieście. Niestety, w ostatnim czasie nie tylko tabliczki były obiektami zainteresowania amatorów destrukcji. Wystarczy przypomnieć o wandalach, którzy zniszczyli elektroniczne rozkłady jazdy w centrum miasta, o notorycznie dewastowanych przystankach autobusowych (informowaliśmy o tym m.in. w listopadzie 2017, czy w czerwcu 2020 roku), o rozwaleniu iluminacji świątecznej (grudzień 2020), o uszkodzeniu elementów w świeżo otwartym (minął raptem tydzień) Parku Doświadczeń Clausiusa w 2017 r., czy o dewastacji single track'u na Górze Chełmskiej w maju 2020 r.

Cechą wspólną jest to, że to miejsca publiczne, ogólnodostępne, darmowe, finansowane z miejskiej kasy albo w ramach kolejnych edycji Budżetu Obywatelskiego. Skoro ani monitoring, ani patrole służb mundurowych nie sprawiają, że sytuacja się poprawia, to co w takim razie miałoby pomóc rozwiązać kwestię miejskiego wandalizmu? Setki tysięcy złotych strat, negatywny wpływ na estetykę miejską, spadek atrakcyjności turystycznej, czy - nade wszystko - wściekłość, rozczarowanie i niepokój, wkradające się do serc i umysłów mieszkańców, którzy niekoniecznie mogą czuć się w tych miejscach bezpiecznie i komfortowo, to kwestie, nad którymi miejscy włodarze powinni się jak najszybciej pochylić. Z drugiej strony - jeśli sami zauważmy coś niepokojącego - reagujmy, wzywajmy odpowiednie służby, nie bądźmy obojętni.