- Musimy wykonać wyrok sądu i opuścić zajmowaną nieruchomość. Tracimy siedzibę, a na dziś to równoznaczne z tym, że przestajemy istnieć, bo nie mamy gdzie prowadzić naszej działalności - mówi rozżalony Jarosław Jaśkiewicz, wicekomandor Klubu Morskiego TRAMP, jednego z najbardziej znanych w Polsce, który tradycje żeglarskie kultywuje nieprzerwanie niemal od 70 lat. - Tyle lat pracy, tyle pieniędzy władowanych w to miejsce, kilka pokoleń żeglarzy wyszkolonych właśnie u nas. To, jak widać, nie ma żadnego znaczenia. Istotny jest papier i to co na nim jest napisane. My, żeglarze, nie prawnicy, dbaliśmy o przystań, o podopiecznych, o pasje, nie o formalności. I to się teraz mści. Dramat.
O nieruchomość w Mielnie upomniało się Stowarzyszenie Liga Obrony Kraju z siedzibą w Warszawie, przy którym przez długie lata działał TRAMP. W czasach PRL to nie była dobra wola klubu, a obowiązek przynależności do „właściwej” organizacji. Inaczej jakiekolwiek wyjście w morze byłoby niemożliwe. Problem w tym, że to LOK uzyskał w latach 70. decyzją rady narodowej użytkowanie mieleńskiej nieruchomości. TRAMP tej kwestii nigdy nie uregulował i efekt jest taki, że w sądach pierwszej i drugiej instancji przegrał ze Stowarzyszeniem LOK i jutro musi opuścić przystań. Nieruchomość ma zostać oplombowana i zamknięta.
Więcej na ten temat przeczytasz w czwartkowym wydaniu Głosu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?