Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Arteniuk: - Rzucam Kotwicę Kołobrzeg.

Wojciech Kukliński
Rozmowa z Tomaszem Arteniukiem, trenerem Kotwicy Kołobrzeg.

- Zdecydował się pan opuścić Kotwicę. Dlaczego?
- Zaproponowałem zarządowi klubu rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron i moja propozycja została przyjęta. Pojedynek z Rakowem będzie dla mnie meczem, w którym będę chciał się pożegnać z kibicami kołobrzeskimi. Zespół poprowadzę jeszcze w ostatnim meczu. Dlaczego?

Po pierwsze dlatego, że dziś zarząd nie jest w stanie określić celu sportowego, jaki zespół będzie musiał osiągnąć w przyszłym sezonie. Spowodowane jest to kłopotami finansowymi. Niemożność określenia poziomu finansowania klubu powoduje problemy z określeniem celu.

- Odchodzi pan bez żalu?
- Nie można w tych okolicznościach mówić o żalach czy pretensjach. Cel, jaki prezydent miasta i władze klubu postawili przede mną i zespołem, osiągnęliśmy. Przypomnijmy, na początku sezonu żądano od nas tego, byśmy w pierwszym po awansie sezonie w drugiej lidze utrzymali się w niej. Po cichu liczyliśmy na uplasowanie się w czołowej dziesiątce.

W zimowej przerwie piłkarze i ja uwierzyliśmy, że będziemy bić się o awans. Sama ambicja okazała się niewystarczająca. Nie udało mi się z głowy tych młodych ludzi wyplenić spraw finansowych. Tuż przed pierwszym wiosennym meczem poinformowani zostaliśmy o katastrofalnej sytuacji finansowej klubu.

- Czy zagracie z Rakowem?
- Dzięki prezesowi Andrzejowi Kargulowi zaległości są wypłacane. Jestem pewien, że w przyszłym tygodniu będzie już po sprawie.
- Zagracie zatem w niedzielę o zwycięstwo?
- Będzie to dla mnie szczególne spotkanie, którym będą żegnał się z Kotwicą. Ten klub na stałe znalazł miejsce w moim sercu. Przez te dwa i pół roku pracy zawsze graliśmy o pełną stawkę. Dziś Kotwica jest rozpoznawalnym klubem w Polsce. Ma swoją znakomicie działającą stronę internetową. Jest profesjonalnym klubem.

Jeżeli tylko sytuacja w Kotwicy zmieni się i klub ten będzie w stanie walczyć o najwyższe sportowe cele, to chętnie włączę się do pomocy. Chcę powiedzieć, że jestem najniżej opłacanym szkoleniowcem II ligi. Na rękę biorę 4 tysiące złotych. Nie mam żadnego asystenta.

- Co dalej będzie robił trener Arteniuk?
- Na brak propozycji nie narzekam. Oferty jednak przeglądam pod kątem ludzi pracujących w klubie i celów jakie sobie stawia. Na pewno będę chciał uzupełnić swoje trenerskie uprawnienia i uzyskać kwalifikacje szkoleniowca UEFA Pro. Dlatego w poniedziałek pojadę do stolicy na kurs. Może wreszcie uda mi się również wyjechać na staż do Valencii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!