Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Ziętek: Czasy są inne, ale wartości powinny pozostać takie same

Zbigniew Marecki
Z lewej: Tomasz Ziętek.
Z lewej: Tomasz Ziętek.
Rozmawiamy z Tomaszem Ziętkiem, słupszczaninem, który gra rolę Rudego w filmie Roberta Glińskiego "Kamienie na szaniec". Premiera już 7 marca.

Rola Rudego w "Kamieniach na szaniec" to dla ciebie wyróżnienie czy kolejne zadanie aktorskie?

- Wyróżnienie, to oczywiste, nie ukrywam że jest też wyzwaniem.

Brałeś udział w castingu do tej roli?

- Zostałem zaproszony na casting do Warszawy, było kilka etapów. Grając na castingu nie mieliśmy jeszcze jasno sprecyzowanych ról, graliśmy więc na zmianę wszystkie role męskie.

- Z czym miałeś największy problem, gdy pracowałeś nad tą rolą?

- Z presją wynikającą ze zbiorczego wyobrażenia na temat Rudego. Dodatkową trudnością były sceny w języku niemieckim! Nie wykorzystałem możliwości nauczenia się tego języka w liceum.

Zarówno ty, jak i twoi rówieśnicy żyjecie w zupełnie innym świecie niż bohaterowie "Kamieni na szaniec". Czy młodzi ludzie mogą się z nimi jeszcze utożsamiać?

- Czasy są inne, ale wartości powinny pozostać takie same.

Masz pan poczucie, że coś cię łączy z Rudym?

- Mnie i Rudego łączy wrażliwość. Był człowiekiem, który chłonął sobą wszystko. Zarówno rzeczy piękne, jak i te złe, dotykały go w silny sposób.

Na ile film będzie wierną adaptacją książki?

- Film, jest adaptacją książki, a nie jej odzwierciedleniem. Opowieść bazuje również na materiałach źródłowych nie zawartych w książce, więc po trosze jest jej dopełnieniem.

Miałeś dużo swobody w trakcie budowania postaci Rudego?

- Nie, postać Rudego była w dość precyzyjny sposób nakreślona w scenariuszu, bazującym na przekazach pisanych i wspomnieniach. Gdyby była to postać fikcyjna, miałbym dowolność w kreacji, ale tu w grę wchodziło czyjeś życie. Na przekór więc zbiorczemu wyobrażeniu na temat Rudego, postanowiłem w granicach wyznaczonych przez fakty i założenia scenariuszowe kreować, kierując się intuicją, z poszanowaniem faktów oczywiście. Uważam jednak że przeżycia takie jak tortury są tak indywidualne, że nie da się ich odtworzyć w pełnym wymiarze.

Czy nie boisz się porównań do postaci Rudego z filmu "Akcja pod Arsenałem“?

- Wiem, że takie porównania na pewno będą miały miejsce, ale to przywilej widza.

Niektóre polskie media już cię okrzyknęły polskim Jamesem Deanem. Jak odbierasz taką etykietę?

- W moim odczuciu jedyną cechą mogącą nas łączyć jest rozmiar buta. Ludzie mają skłonności do znakowania, stygmatyzacji, a co za tym idzie uproszczeń. Mam nadzieję, że to nie będzie trwałe oznakowanie.

Czym się teraz zajmujesz?

- Kończę prace nad debiutanckim albumem z zespołem The Fruitcakes, w skład którego wchodzą jeszcze dwaj słupszczanie Kuba Zwolan i Przemek Bartoś i legitymujący się szwajcarskim paszportem Lukas Tymański. Zacząłem też zdjęcia do filmu "Carte Blanche" w reżyserii Jacka Lusińskiego.

Utrzymujesz jeszcze kontakty ze szkolnymi kolegami ze Słupska?

- Tak. Kilkoro z nich mieszka teraz w Warszawie.

Minęło już kilka lat od czasu, gdy zdawałeś maturę. W tym czasie w twoim życiu wiele się wydarzyło. Czy możesz powiedzieć, co ci dały lata spędzone w I LO w Słupsku?

- Niekwestionowanym wynikiem mojej nauki w I LO jest zdana matura. Paradoksalnie szkoła ta dała mi olbrzymią swobodę w realizacji moich pozanaukowych zainteresowań, co teraz procentuje.

Zauważyłem, że dziewczyny głęboko wzdychają, gdy oglądają zwiastuny filmu , a szczególnie sceny z twoim udziałem. Dlatego zapytam o to, co może być dla nich ważne: jesteś jeszcze wolny?

- To miłe, ale niestety muszę owe damy rozczarować - jestem w związku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!