Przy wylocie rzeczki Niezdobnej, gdzie na jeziorze Trzesieckim jest najcieńszy lód zainscenizowali wypadek - nieostrożny przechodzień zbyt blisko podszedł do krawędzi lodu. W pewnym momencie lód pęka z hukiem, a nieszczęśnik ląduje w wodzie o temperaturze bliskiej zera. Nic mu nie groziło, bo miał na sobie specjalny kombinezon, a koledzy zaraz pośpieszyli z odsieczą, ale nawet wytrenowany strażak nie był w stanie sam wygramolić się na lód.
Aż strach myśleć, co by się stało, gdyby w podobnej sytuacji - z dala od ratowników - znalazło się dziecko. W zimnej wodzie, nawet jeżeli umiałoby pływać, nie przeżyłoby więcej niż kilka minut. Namoknięte ubranie potrafi pociągnąć na dno nawet doświadczonego pływaka. Pomóc w takiej sytuacji może tylko zimna krew świadków wypadku lub szybka akcja strażaków na saniach lodowych (konstrukcja sań ułatwia poruszanie się po kruchym lodzie).
Ale nawet kolega może uratować topielca - można mu podać gałąź, linkę, cokolwiek czego będzie się mógł chwycić. Pamiętać przy tym należy aby nie zbliżać się zanadto do krawędzi i położyć się na tafli rozkładając ciężar ciała na dużej powierzchni.
Strażacy zaprezentowali umiejętności i sprzęt, ale najlepsza jest profilaktyka. Po prostu najlepiej nie zbliżać się do zamarzniętych akwenów i nie kusić licha. W dzień temperatury są ostatnio dodatnie, słońce mocno przygrzewa, a i przy mrozach można wpaść do przerębel lub odparzekisko.
- Zależało nam, aby pokazać dzieciom jakie niebezpieczeństwa na nie czyhają na jeziorze - powiedział Jerzy Szeligowski, zastępca komendanta szczecineckiej straży pożarnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?