- Zawiadomienie dotyczy osób zobowiązanych do sprawowania pieczy nad plażowiczami i narażenia przez nich na bezpośrednie ryzyko utraty życia lub zdrowia - mówi nam mecenas Paweł Zacharewicz, reprezentujący rodzinę, którą dotknęła tragedia w Darłówku.
Dzieci porwane przez fale Bałtyku. Mieszkańcy Sulmierzyc w szoku po tragedii rodziny nad morzem
Adwokat dodaje, że to, czy dramat rozegrał się na plaży strzeżonej lub niestrzeżonej nie jest do końca pewne.
- Te kwestię rozstrzygnie prokurator -mówi.
Po tragedii w Darłowie. Czwarty dzień poszukują zaginionych dzieci
Tymi doniesieniami zaskoczony jest Sylwester Kowalski, szef ratowników w Darłówku.
- Dla mnie jest to absurdalne. Zdarzenie miało miejsce poza sektorem strzeżonym, gdzie w myśl przepisów ratownik nie ma prawa podejmować jakichkolwiek akcji bo musi się zająć swoim obszarem do którego jest przydzielony - tłumaczy nam Sylwester Kowalski. Jak zaznacza około 50 metrów od falochronu zaczyna się dopiero plaża strzeżona.
- Oni znajdowali się w miejscu, gdzie nie powinno w ogóle ich być. Tam jest hydrobudowa i przy takich budowlach nie wolno wchodzić do wody. Tutaj nawet flaga nie ma znaczenia. Konsekwencje tej tragedii nie powinny być wyciągane od nas. Podjęliśmy szybko akcję ratowniczą, tak naprawdę z narażeniem własnego życia - dodaje szef ratowników.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragedii w Darłówku
Przypomnijmy, że Prokuratura Rejonowa w Koszalinie prowadzi już śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci 14-letniego chłopca, który topił się w morzu w Darłówku oraz w sprawie narażenia utraty życia trójki dzieci przez osoby, na których ciąży obowiązek opieki.
POLECAMY:
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?