- Co do winy matki nie ma nawet o czym dyskutować. Nie było jej wtedy z dziećmi. Opiekował się nimi ojciec - mówił nam wczoraj sędzia.
Co do ojca, to według sędziego Przykuckiego słusznie sąd pierwszej instancji zmienił kwalifikację czynu z nieumyślnego spowodowania śmierci - a taki zarzut postawili ojcu prokuratorzy - na narażenie dziecka na ryzyko utraty życia.
- Nawet więc gdyby dziecku nic się nie stało, ojciec mógłby usłyszeć taki wyrok. Ale nie ma co gdybać. Dziecko nie żyje, rodzice przeżyli to boleśnie - podkreśla.
Przypomnijmy, do tej tragicznej historii doszło w czerwcu 2017 roku w Białogardzie. Pięcioletni chłopiec wpadł do niezabezpieczonej studni kanalizacyjnej. Ta studnia znajdowała się tuż obok placu zabaw, na którym bawiło się także kilkanaścioro innych dzieci. Pięciolatek, choć natychmiast na pomoc rzucił się jego tata, zmarł. Po długim śledztwie prokuratura - co bardzo zaskoczyło wszystkich śledzących tę sprawę w mediach - przedstawiła rodzicom zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca.
Zaproponowano im jednak warunkowe umorzenie postępowania na dwa lata. Ale ci się na to nie zgodzili. Złożyli sprzeciw do prokuratorskiego wniosku, bo takie rozstrzygnięcie - uznali - sugeruje, że są winni. A oni absolutnie winni się nie czuli. Wręcz przeciwnie, również mieszkańcy Białogardu uważali, że winę za tę tragiczną historię ponieść powinna spółka miejska, która jest odpowiedzialna za zabezpieczenie studzienek, a nie rodzice.
Pierwsza rozprawa miała miejsce w październiku ubiegłego roku. Odbywała się z wyłączeniem jawności. Wyrok miał zapaść 27 listopada. Jednak przewód sądowy został jeszcze raz wznowiony. Przesłuchano kolejnych świadków i ostatecznie wyrok zapadł w styczniu tego roku. Zgodnie z nim mama 5-letniego chłopca, który wpadł do studzienki kanalizacyjnej i w niej utonął, została uniewinniona. Natomiast postępowanie wobec ojca warunkowo zostało umorzone na rok.
Jak mówił nam wtedy mecenas Piotr Kajszczak, obrońca rodziców pięciolatka, wobec ojca zmieniono zarzut i uznano, że niewłaściwie sprawował opiekę nad dzieckiem, a nie, że przyczynił się do śmierci dziecka. Rodzice powiedzieli nam wtedy, że zgadzają się z wyrokiem i że już nie chcą się odwoływać, bo to traumatyczne dla nich przeżycie. Ale odwołali się prokuratorzy.
Ich zdaniem i matka i ojciec powinni byli usłyszeć wyroki. Ale sąd podtrzymał wyrok pierwszej instancji. I ten jest już prawomocny.
Dodajmy, że prokuratura prowadzi jeszcze odrębne śledztwo w sprawie ustalenia osób odpowiedzialnych za niezabezpieczenie studzienek.
Zobacz także Uzasadnienie wyroku w sprawie śmierci dziecka w studzience w Białogardzie
POLECAMY TAKŻE
Zachęcamy również do korzystania z prenumeraty cyfrowej Głosu Koszalińskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?