Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tragiczny pożar, w którym zginęły dzieci. Co się wydarzyło tego dnia w kamienicy przy ul. Chojnickiej?

Kinga Furtak
Kinga Furtak
Wideo
od 16 lat
To najtragiczniejszy pożar w ostatnim czasie. Zginęła trójka rodzeństwa. Ogień natychmiast zajął mieszkanie, buchał przez okna. Tragedia rozegrała się 31 marca w jednej z kamienic przy ul. Chojnickiej w Starogardzie Gdańskim. Mieszkańcy stawiają pod kamienicą znicze i maskotki...

To był czwartkowy poranek. Cała 6 - osobowa rodzina przebywała w mieszkaniu na drugim piętrze kamienicy znajdującej się w centrum Starogardu Gdańskiego. O godz. 8.20 doszło do wybuchu pożaru. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Nie było czasu na ewakuacje i zaplanowanie ucieczki. Bezpiecznym miejscem wydawał się balkon. Tam miała pobiec kobieta z dzieckiem na rękach. Ojciec z całych sił walczył o życie swojej rodziny. Miał zbiec na dół i wołać o pomoc. Jednak żywioł był tak potężny, że po chwili nie pozwolił wrócić do mieszkania. Duszące kłęby dymu i piekielna temperatura uniemożliwiała ratowanie rodziny. Było słychać huk pękających szyb. Balkon, który wydawał się bezpiecznym miejscem, także okazał się pułapką. Pokój, w którym znajdowały się dzieci, był cały w ogniu… Nie udało się uratować rodzeństwa. W pożarze zginał 5-letni chłopiec, 2-letnia dziewczynka i maleńka 2 – miesięczna dziewczynka. Strażacy wynieśli ich ciała z budynku… Ich 3-letnia siostra z poparzeniami głowy i w stanie ciężkim została przetransportowana lotniczym pogotowiem ratunkowym do szpitala w Gdańsku. Rodzice z poparzeniami i zatruciem czadem także trafili do szpitala. Po tlenoterapii i obserwacji opuścili już placówki. Rany widać na ich twarzach, ale także w sercach. Są objęci wsparciem.

- Szłam do pracy i dowiedziałam się, że pali się kamienica. Na początku myślałam, że chodzi o sklep, w którym pracuję – mówi Patrycja Suchomska, pracownica sklepu. – Okazało się, że do tragedii doszło w kamienicy naprzeciwko. Ciężko o tym dziś mówić… Wielkie kłęby dymu wydostawały się przez okna. Było słuchać, jak pękają szyby. Ludzie wybiegali zdezorientowani. Strażacy ewakuowali ludzi. Najstarsza kobieta miała 90 lat. Była też pani na wózku inwalidzkim. Na nogach nie miała kapci. Otworzyłam sklep i chciałam pomóc tym ludziom, jak potrafiłam. Nie chciałam, żeby te starsze kobiety były na dworze. Było bardzo zimno, a one było bardzo lekko ubrane. Dałam im ciepłe okrycia, przygotowałam kawę, pani z kwiaciarni przyniosła koc. Mieszkałam w tej kamienicy 17 lat. To były kiedyś moje sąsiadki… Ciężko patrzeć na tę wielką tragedię. Później przyjechała straż miejska i zabrała je wraz z innymi mieszkańcami do hotelu.

Ojciec tragicznie zmarłych dzieci miał na stopach same skarpetki. Ktoś mu dał kurtkę, na której mógł stanąć. Przyszedł następnego dnia, by podziękować i oddać pożyczoną rzecz...

Trzy starsze kobiety mieszkały w tej kamienicy niemal całe swoje życie. Nie spodziewały się, że może dosięgnąć je taka tragedia. Jedna z lokatorek miała wprowadzić się do kamienicy dzień wcześniej. Miała już tu swoje rzeczy. Wyszła rano do pracy i o tragedii dowiedziała się podczas pełnienia obowiązków. Rodzina, którą dotknęła ta wielka tragedia, mieszkała tu prawdopodobnie dopiero od września minionego roku.

W kamienicy znajdowało się kilka mieszkań. Niektórzy lokatorzy mieli zwierzęta. One też się wystraszyły. Koty schowały się tak mocno, że nie sposób było je wydostać, gdy strażacy ugasili ogień. Dopiero w dzień po pożarze, mieszkańcy mogli wejść i zabrać je ze sobą do hotelu. Została wydana także zgoda na wejście do pozostałych mieszkań. Lokatorzy mogli zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Mimo wielkiego bólu, na ich twarzach można było dostrzec cień uśmiechu, gdy okazało się, że dobytek nie ucierpiał.

Schody na klatce w tym budynku są drewniane, stropy prawdopodobnie drewniane ze słomą. Ogień w mieszkaniu rozprzestrzenił się natychmiast. Gazy, które wydzielają się przy pożarze, są niezwykle trujące. W płonącym mieszkaniu panowała niesamowicie wysoka temperatura. Było tak gorąco, że topiły się plastikowe rzeczy…

Strażacy przyjechali na miejsce zdarzenia po około dwóch minutach od zgłoszenia. Pożar był już w pełni rozwinięty. Dzięki szybkim działaniom strażaków, ogień nie przedostał się na inne kondygnacje. Akcja była bardzo dynamiczna i trudna dla strażaków, którzy wiedzieli, że w płonącym pomieszczeniu znajdują się ludzie. Obciążenie psychiczne było niesamowicie duże.

- O godz. 8.21, 31 marca br. wpłynęło zgłoszenie do Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej z Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Gdańsku o pożarze mieszkania na drugim piętrze w czterokondygnacyjnym budynku – mówi mł. asp. Michał Swobodziński z KP PSP Starogard Gdański. - Na miejsce zostały zadysponowane jednostki ochrony przeciwpożarowej. W pierwszym rzucie zostało zadysponowanych 7 zastępów z państwowej straży pożarnej oraz z ochotniczej straży pożarnej. Po dotarciu na miejsce zdarzenia, strażacy natychmiast przystąpili do ewakuacji osób w budynku oraz zostały prowadzone działania gaśnicze w natarciu. Strażacy ewakuowali z budynku 14 osób, 6 osób było poszkodowanych. 12 osób ewakuowało się przed przybyciem jednostek ochrony przeciwpożarowej. Ze względu na wysokie zadymienie i wysoką temperaturę w pomieszczeniu 5 osób ewakuowano za pomocą podnośnika hydraulicznego. Akcja zakończyła się około godz. 12.00.

W sumie w zdarzeniu udział brało 14 jednostek. Były dwa zastępy z komendy wojewódzkiej PSP, 6 z KP PSP w Starogardzie Gdańskim oraz jednostki OSP Starogard Gdański i OSP Klonówka.

Kamienica należała do prywatnego właściciela. Mimo to prezydent miasta udzieli pomoc mieszkańcom.

- Na miejscu akcji był prezydent miasta Janusz Stankowiak, który natychmiast zadysponował pomoc dla poszkodowanych. Osoby ewakuowane ze zniszczonych w pożarze mieszkań, zostały tymczasowo zakwaterowane w lokalu zastępczym. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej przygotował wypłaty jednorazowych świadczeń przeznaczonych na doraźną pomoc. Wszyscy poszkodowani otrzymali wsparcie psychologa – mówi Magdalena Dalecka, rzecznik prasowy prezydenta miasta.

W obliczu tej tragedii pomoc płynie również spoza Starogardu Gdańskiego. Wojewoda pomorski Dariusz Drelich skontaktował się z prezydentem miasta od razu, gdy dowiedział się o tej tragedii. W piątek, 1 kwietnia przyjechał także do Starogardu Gdańskiego, aby zaoferować pomoc. Poszkodowani mieszkańcy okazywali swoją wdzięczność za to wsparcie.

- To wielkie nieszczęście dla mieszkańców, którym trzeba pomóc – podkreśla Dariusz Drelich, wojewoda pomorski. - Rozmawiałem z prezydentem Stankowiakiem i zaoferowałem naszą pełną pomoc. Jeśli chodzi o stronę materialną są to zasiłki doraźne, celowe. Jesteśmy gotowi i czekamy na zgłoszenie potrzeb. Służby wojewody są do dyspozycji prezydenta miasta, ośrodka pomocy społecznej. Pieniądze są tu najmniej ważne. Wszystko można odbudować, ale niestety życia nie jesteśmy w stanie przywrócić i to będzie tragedia dla najbliższej rodziny i ludzi, którzy mieszkali w tej kamienicy. Teraz są bardzo silne emocje, ale jesteśmy odpowiedzialni, aby zareagować i nieść pomoc w tej sytuacji.

- Śmierć dziecka to najbardziej traumatyczne przeżycie w życiu człowieka, zwłaszcza gdy dochodzą tragiczne, nagłe okoliczności. Pierwszą reakcją jest szok, który w tej sytuacji może utrzymywać się do kilku tygodni. Rodzicom mogą towarzyszyć objawy otępienia, przeplatane bólem fizycznym w postaci różnych dolegliwości somatycznych ( bóle głowy, kręgosłupa, brak apetytu, dolegliwości żołądkowo- jelitowe) – mówi Aurelia Jankowska, koordynatorka Centrum Pomocy Dzieciom w Starogardzie Gdańskim. - Pytanie „dlaczego”? może pojawiać się najczęściej, które będzie korelowało z poczuciem winy, obarczaniem odpowiedzialnością siebie, innych, a nawet Boga, to nieodłączne i naturalne elementy przezywanej straty. Ważne, by w tym okresie rodzice nie byli sami, by otrzymali wsparcie społeczne, zwłaszcza ze strony rodziny, przyjaciół, znajomych. Będą potrzebowali pomocy w kontaktach ze służbami i instytucjami, które prowadzą swoje czynności związane z pożarem i jego skutkami, pomocy w organizacji pogrzebu czy wyjazdów do ocalałego dziecka. Życzliwość, otwartość na słuchanie i autentyczną obecność nie tylko na poziomie deklaracji. Dostępność bliskich jest im teraz szczególnie potrzebna, dostępność bez oceny i mówienia „wiem, co czujesz”, „zostało Wam jeszcze jedno dziecko, macie dla kogo żyć” . Potrzebna też jest intymność do przezywania ogromnego smutku, żalu, bezradności i rozpaczy, pozwólmy im na przeżycie pogrzebu w ciszy, skupieniu bez blasku fleszy dziennikarzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera